Lech przegrał wczoraj z Zawiszą Bydgoszcz 0:1. Na dodatek lechici od 25 minuty musieli grać w osłabieniu po tym, jak czerwoną kartkę zobaczył Arnaud Djoum.
Podopieczni Macieja Skorży nie potrafią punktować na boiskach rywali. Wczoraj miało się to zmienić, ale powróciły demony z całego sezonu – Boli to, że przegraliśmy. Najpierw ta czerwona kartka, potem stracona bramka. W drugiej połowie byliśmy bardziej zmobilizowani, mieliśmy swoje sytuacje, szkoda, że ich nie wykorzystaliśmy – mówił Linetty.
Dopiero pod koniec meczu lechici zaczęli konstruować akcje, które mogły zagrozić bramce Sandomierskiego, ale tym razem się nie udało – Szkoda, że wcześniej nie zaryzykowaliśmy, mogliśmy ich cofnąć do obrony i przejąć inicjatywę tak, jak to zrobiliśmy w końcówce.
– Mogliśmy od razu wyjść na drugą połowę z założeniem, że nie mamy nic do stracenia. Gdybyśmy mieli więcej czasu, to sytuacji byłoby więcej i mogłoby się to inaczej skończyć – przyznaje reprezentant Polski.