Bezbramkowo zakończył się mecz między Lechem Poznań a Lechią Gdańsk. Dla Gergo Lovrencsicsa było to jedno z ostatnich spotkań przed poznańską publicznością.
– Mogę powiedzieć, że mieliśmy bardzo dużo sytuacji w tym meczu. Oglądałem statystyki i mieliśmy w nim mnóstwo dośrodkowań, nie do wiary, że nie udało nam się strzelić żadnej bramki. Teraz jednak musimy zapomnieć o tym spotkaniu i skupić się na finale Pucharu Polski, bo to dla nas ostatnia szansa na europejskie puchary – przyznaje po spotkaniu węgierski pomocnik Kolejorza. – Moja pierwsza myśl po tym meczu to: co mogłem zrobić lepiej. Może nie każde dośrodkowanie było dobre, muszę to teraz na spokojnie przeanalizować. Generalnie to przecież moja rola, jestem skrzydłowym i moim zadaniem jest posłać piłkę w pole karne do napastników. Zrobiłem to wiele razy, ale niestety nie udało się zdobyć gola – dodaje.
Lechitom brakuje skuteczności. Podopieczni trenera Jana Urbana ostrzeliwali bramkę gdańszczan, lecz żadna z bramkowych okazji nie zakończyła się gole. – Nicki czasami jest zbyt osamotniony w polu karnym przeciwnika. Czasem nie rozumiem, czemu tylko jeden zawodnik jest tam i chce zdobyć gola, może czasem pojawi się dwóch. To nie wystarczy, jeżeli mamy tam sześciu-siedmiu broniących zawodników rywala. Potrzebujemy więcej zawodników w polu karnym, Maciej Gajos czy Karol Linetty powinni tam podchodzić – ocenia Lovrencsics.
Już w poniedziałek Kolejorz zagra o Puchar Polski – zdobycie krajowego trofeum może okazać się przepustką do europejskich pucharów. – Z pewnością Legia nie pozwoli wam na stworzenie aż tylu bramkowych okazji. Tak, jestem pewien, że z Legią nie będziemy mieli aż tylu szans. Jeśli uda się stworzyć dwie, trzy, cztery, to musimy zamienić je na bramki, jeżeli chcemy zdobyć Puchar Polski. Potrzeba więcej skupienia w kluczowych momentach i sądzę, że jesteśmy w stanie to osiągnąć, musimy się tylko dobrze przygotować. Musimy powstrzymać dwójkę napastników Nikolić – Prijović. Jeżeli uda nam się to zrobić, mamy szansę by zwyciężyć. Oni są w bardzo dobrej formie, świetnie się rozumieją, wiedzą, gdzie biegnie partner. To jest klucz do zwycięstwa: powstrzymać ich i szukać szans do kontrataku – przyznaje.
Dla Gergo Lovrencicsa było to przedostatnie spotkanie w Niebiesko-Białych barwach przy Bułgarskiej. Z końcem sezonu Węgier żegna się ze stolicą Wielkopolski. – Chciałem pokazać się z dobrej strony. Ten rok nie był dla mnie dobry, przytrafiło się sporo urazów, duża operacja i wiele mniejszych kontuzji. Czasem było tak, że zagrałem jeden mecz i miałem 2-3 tygodnie przerwy. Nie wiem gdzie będę grał, na razie nie chcę o tym rozmawiać – kończy.