Robert Maaskant trener Wisły Kraków zaproponował Departamentowi Rozgrywek Ligi piątkowy termin meczu z Lechem Poznań. Zakładał bowiem awans do Ligi Mistrzów. Zapomniał jednak, że trzy dni wcześniej w swoich reprezentacjach będą grali jego zawodnicy. Uważa, że to w perspektywie potyczki z „Kolejorzem” może być problemem. Z tym, że Poznaniacy mają podobną zagwozdkę.
– Nastawialiśmy się na awans do Ligi Mistrzów, wtedy mecze gralibyśmy we wtorki lub środy. Dlatego piątkowy termin meczu z Lechem byłby dla nas optymalny, zdążylibyśmy odpocząć – przyznaje trener „Białej Gwiazdy”. Jego zespół zagra jednak w Lidze Europy i zdaniem Maaskanta zmienia to postać rzeczy. W tym przypadku problemem okazuje się termin reprezentacji, które swoje mecze rozgrywają we wtorek poprzedzający mecz. – Trudno, w takim klubie trzeba liczyć się z powołaniami – tłumaczy się trener Wisły.
Z drużyny Mistrza Polski powołani zostali Genkow, Pareiko, Melikson, Małecki, Wilk, a także Kirm. Część z nich do Krakowa wróci w środę, jednak nie wszyscy. Melikson w klubie pojawi się dopiero w czwartek.
Zdecydowanie większy problem ma Jose Mari Bakero. Wczoraj na treningu zespołu było trzynastu piłkarzy z pierwszego zespołu i trzech z Młodej Ekstraklasy. Powołania otrzymali Stilić, Tonew, Murawski, Możdżeń, Kamiński, Golla i Henriquez. Na zgrupowanie kadry łotewskiej dzisiaj wyleciał także Rudnev, który zagra we wtorkowym meczu tej drużyny. Ponadto kontuzjowany jest Wołąkiewicz, a z fizjoterapeutami pracuje Wojtkowiak. Z pierwszym zespołem nie trenuje w tej chwili więc aż trzynastu piłkarzy.