Radosław Majewski podwyższył prowadzenie we wczorajszym meczu Pucharu Polski. Była to pierwsza bramka strzelona przez pomocnika w niebiesko-białych barwach.
Popularny Maja w drugiej połowie spotkania mógł zdobyć drugą bramkę, ale wówczas lepiej zachował się golkiper Niebieskich. – Czasem trzeba mieć więcej szczęścia i ja je miałem. Pierwszy strzał powinien być obroniony, a nie ten drugi. Tak to jest. Najważniejsze, że wreszcie trafiłem do bramki – mówił po meczu.
Kolejorz jest już w ćwierćfinale Pucharu Polski i czeka na swojego kolejnego rywala. – Nic więcej nam nie trzeba. Zrealizowaliśmy to, co sobie zakładaliśmy. Nie znam drabinki i się tym nie interesuje. Nie znamy jeszcze rywala, więc nie myślimy z kim chcemy grać. Chcemy wystąpić w finale i to jest istotne.
Po zmianie szkoleniowca lechici znacznie lepiej zaczęli grać w piłkę, co może cieszyć. – Styl jest dobry, w pierwszej połowie graliśmy fanie, szybko strzeliliśmy bramki. W końcówce było nieco gorzej, ale nigdy nie jest perfekcyjnie. Mamy nad czym pracować, ale wszystko zmierza w dobrym kierunku – zaznacza Majewski.
Piłkarz Lecha niedawno wziął udział w Turbozaku. – Ponoć po emisji Turbokozaka strzela się bramki. Mi się udało, więc to chyba prawda – śmieje się Maja.