W środowe popołudnie na bocznym boisku przy INEA Stadionie odbyło się sparingowe spotkanie pomiędzy pierwszą drużyną Kolejorza, a jego rezerwami prowadzonymi przez Ivana Djudjevicia. Trener Bjelica dał szansę pograć zawodnikom, którzy ostatnio na boisku przebywali w mniejszym wymiarze czasowym. W tym meczu nie padła jednak żadna bramka, więc nie można nazwać tego pojedynku widowiskowym. Piłkarze Kolejorza po piątkowym zwycięstwie w Gdyni dostali od sztabu szkoleniowego trzy dni wolnego. Do treningów powrócili dopiero we wtorek. Jaki miało to na nich wpływ? – W tej przerwie, którą dostaliśmy od trenera nie chodziło o to czy zasłużyliśmy czy nie. Szukaliśmy trochę tego wolnego, bo graliśmy ostatnio co trzy dni. Od piątku do niedzieli wypadałoby aż osiem jednostek treningowych, dlatego też łatwo byłoby się znudzić – komentuje pomocnik Lecha, Radosław Majewski. – Nie możemy wyciągać żadnych wniosków z tego spotkania. Trener namieszał w składach. Bardziej chodziło w tym sparingu o podtrzymanie rytmu. Na pewno jest to jakiś materiał do analizy dla zawodników, którzy grali. Tak jak pokazuje wynik – młodzi zawodnicy nam się postawili i zagraliśmy zacięte spotkanie. Mieli też parę fajnych akcji. Drużyny były na równi i dlatego też rezultat jest remisowy – ocenia popularny „Maja”.
Podopiecznych Nenada Bjelicy czeka w najbliższej kolejce Lotto Ekstraklasy spotkanie z Górnikiem Łęczna. Drużyna trenowana aktualnie przez dobrze znanego w Poznaniu Franciszka Smudę zamyka ligową tabelę. – Musimy kontynuować naszą passę. Mamy cele, o których mówimy po każdym meczu. Zawsze gramy o 3 punkty i w każdym kolejnym spotkaniu też będziemy. Nieważne, na którym miejscu w tabeli jest nasz rywal – mówi Majewski. Wiele wskazuje na to, że na trybunach zawodników w niebiesko-białych trykotach wspierać będzie komplet widzów. – Mam nadzieję, że będzie jak najwięcej kibiców, bo w końcu są to obchody 95-lecia Lecha. Fajnie, że niezależnie od przeciwnika na boisku Kolejorz przyciąga fanów na trybuny – kończy.