Już w niedzielę lechici wrócą do walki o ligowe punkty. Rywalem poznaniaków będzie Poogń Szczecin, a jako trener zadebiutuje Nenad Bjelica. Szkoleniowiec miał trochę czasu, by poznać drużynę ze względu na przerwę reprezrntacyjną.
– Trener został zwolniony, jest zupełnie nowy sztab, inna forma pracy. Jesteśmy akurat na fali wznoszącej, wygraliśmy ostatni mecze i może styl nie jest jeszcze taki jaki ma być, ale ważne są punkty, zwłaszcza w naszej sytuacji, gdzie słabiej zaczęliśmy sezon. To się tylko liczy – mówi pomocnik Lecha.
Nenad Bjelica funkcję trenera objął 30 sierpnia. Nie miał jeszcze okazji współpracować z całym zespołem. A czy piłkarze, którzy zostali w Poznaniu zdążyli już poznać koncepcję nowego szkoleniowca? – Na razie było tylko kilka sesji treningowych i jeden sparing. Wydaje mi się, że to się będzie kreować. Myślę, że z każdym tygodniem będziemy znać więcej informacji o trenerze, który czeka aż będzie mógł pracować z całym zespołem.
Pojawienie się nowego trenera w klubie zazwyczaj oznacza czystą kartkę dla wszystkich zawodników. Może to być szansa dla piłkarzy, którzy nie mieli miejsca w wyjściowej jedenastce, bądź zagrożenie dla podstawowych zawodników. – Nie zastanawiałem się nad tym. Przyszedł nowy trener, ma nowe podejście, nowe spojrzenie na zespół i z tego co słyszałem oglądał jakieś mecze wcześniej, więc może sobie wyrobić o kimś zdanie. Wydaje mi się jednak, że więcej czasu będzie miał na to podczas treningów i każdych kolejnych meczów.
Radosław Majewski za czasów Jana Urbana grał raz na skrzydle, raz w środku pomocy. Być może przyjście Bjelicy do Poznania pozwoli mu na stałe zadomowić się na swojej pozycji. – Mnie to nie przeszkadza. Byłem teraz w Grecji, grałem połowę sezonu na lewej pomocy, później graliśmy trójką w środku. Nie wiem jaką trener będzie miał taktykę. Najważniejsze dla mnie jest to, żebym mógł grać. Potrafię się dostosować, uczę się sam siebie – kończy Majewski.