Lech Poznań wygrał na wyjeździe z Piastem Gliwice 3:0. Dwukrotnie na listę strzelców wpisał się Radosław Majewski, a jedno trafienie dołożył Dawid Kownacki.
Pierwszego gola były zawodnik Nottingham Forrest strzelił z rzutu wolnego. – Piłka leciała w światło bramki, któryś z zawodników dotknął jej przypadkowo. Czasem się tak zdarza, niefortunnie dla drużyny przeciwnej a dla mnie fart i gol. – skomentował Majewski.
Drugą bramkę filigranowy pomocnik zdobył po doskonałym dośrodkowaniu Wolodymyra Kostevycha. Mający 170 cm wzrostu zawodnik pokonał Szmatułę główką. – Dostałem podpowiedź od drugiego trenera, żeby otworzyć oczy jak strzelam głową. Zrobiłem to i piłka wpadła do siatki. Ostatnio strzeliłem główką jak miałem 10 lat, więc trochę dawno temu. Ta bramka dodała mi pewności siebie. Chciałem zdobyć jeszcze jedną, żeby były trzy, ale nie udało się. Szkoda, bo chciałem zabrać piłkę z tego meczu do domu.
Majewski był jednym z najaktywniejszych zawodników na boisku. Grał w środku pola, wracał do defensywy kiedy było trzeba, a druga bramka jest dowodem na to, że dużo grał z przodu, niczym rasowy napastnik. – Trener ma trochę o to do mnie pretensje. Nie powinienem grać aż tak wysoko, powiedział żebym grał trochę niżej. Często się cofałem, ale przy drugiej bramce, którą zdobyłem wbiegłem z drugiej linii. Ćwiczyliśmy to w ciągu tygodnia i jak widać warto było. – dodaje lechita.
Kolejorz drugi raz z rzędu zakończył spotkanie wynikiem 3:0. – Oby tak dalej. Nie możemy za bardzo się nad tym rozwodzić, dalej musimy pracować, mamy swój cel i myślimy już o następnym spotkaniu.
W meczu z Termalicą bramki padły z rzutów karnych, a w spotkaniu przeciwko Piastowi wszystkie gole lechici strzelili z akcji. – W tym momencie nie jest to istotne. Ważne, ze strzeliliśmy sześć goli i nic nie straciliśmy. Strzelcy się zmieniają i jako drużyna wyglądamy fajnie. Zdobyliśmy trzy punkty, to był nasz cel w tym meczu i go wykonaliśmy. – kończy 30-latek.