Kolejorz po raz piąty w tym sezonie pokonał Pogoń Szczecin. Dziś poznaniacy pokonali rywala 2:0 i znów zrównali się punktami z liderującą Jagiellonią Białystok.
Z dobrej strony pokazał się Maciej Makuszewski, który kilka razy mógł pokonać Jakuba Słowika, ale i tym razem piłka nie chciała znaleźć drogi do bramki. – Miałem swoje szanse i szkoda, że nic nie wpadło. Najważniejsze jest zwycięstwo, które przybliżyło nas do końcowego celu. Dawno nie oddałem już tylu strzałów, jak dziś. Dobrze się czułem na boisku i czekam na tę bramkę, bo chcę przełamać niemoc. Jeszcze mój instynkt snajpera nie jest taki jak u Marcina Robaka – przyznał po meczu ze śmiechem skrzydłowy Lecha.
W trzech dotychczasowych meczach grupy mistrzowskiej Poznańska Lokomotywa zgarnęła komplet punktów, ale dopiero teraz czekają ją mecze z głównymi rywalami do tytułu – Legią, Lechią, a na koniec Jagiellonią. – Nie każdy mecz można wygrać do zera, ważne by pokazać charakter, gdy nie idzie, co udało nam się w starciu z Koroną. Później był mecz na ciężkim terenie w Niecieczy i dziś zwycięstwo z Pogonią. Widać ten ciąg na bramkę, bo znów strzelamy sporo bramek.
– Dostosowujemy się do takiego terminarza i walczymy na całego. Teraz spotkanie z Legią, później Lechią i na pewno będą to ciekawe spotkania. Jesteśmy gotowi, by podjąć rękawice i walczyć zawsze o trzy oczka, ale teraz skupiamy się tylko i wyłączne na środowym meczu – zapewnia popularny Maki.
Dawno w Ekstraklasie nie było tak zażartej walki o mistrzostwo Polski. Cały czas w grze pozostaje Jagiellonia, Legia, Lechia i oczywiście Lech. – Nikt nie chce tracić punktów i wszystkie drużyny punktują. Przewaga jest minimalna i każde spotkanie może zadecydować o tym, kto jak skończy sezon. Każde zwycięstwo przybliża nas do celu i na tym się skupiamy – kończy Makuszewski.