Żona i ja jesteśmy szczęśliwi już od dłuższego czasu. Wcześniej nie było momentu, żeby to ogłaszać. Chcieliśmy zrobić to na spokojnie, dzisiaj akurat udało się strzelić i wyszło spontanicznie.– powiedział zapytany po meczu o cieszynkę Maciej Makuszewski. Piłkę dostałem od Macieja Gajosa, podjąłem ryzyko gry 1 na 1 i strzeliłem na 2:0. Uspokoiło to naszą nie za dobrą grę przed zejściem do szatni. W drugiej połowie było już lepiej. – dodaje.
Kolejorz wygrał z Piastem Gliwice 5:1 jednak od początku spotkania nie zanosiło się na tak wysokie zwycięstwo. – Lokomotywa wolno się rozpędzała, ale w drugiej połowie wjechała na właściwe tory. Przeciwnicy mogą się cieszyć, że wynik nie był wyższy, bo sytuacji mieliśmy bardzo dużo. Myślę, że to zasłużone zwycięstwo. Piast miał dwie, trzy groźne sytuacje, które mógł zakończyć bramkami.
Wysoka wygrana w lidze napawa optymizmem przed czwartkowym rewanżem z Utrechtem. – Na pewno jak się zdobędzie kilka bramek, to pewność siebie rośnie. Czekaliśmy na taki mecz, bo sytuacji w poprzednich spotkaniach mieliśmy bardzo dużo, tylko nie mogliśmy strzelić gola. W chłopakach był głód strzelania i bramek. Jest to fajny prognostyk przed czwartkowym meczem, ale musimy do niego podejść z chłodną głową. To są europejskie puchary, mecz rewanżowy. Szanse oceniam 50 na 50. Mamy możliwości. W pierwszym meczu wszyscy skazywali nas na porażkę, a my pokazaliśmy dobrą grę i byliśmy bardzo dobrze zorganizowani. Przeciwnik nie stworzył sobie żadnej klarownej sytuacji, a my mieliśmy swoje. Nie udało nam się zdobyć bramki, ale teraz gramy u siebie. Mamy dwunastego zawodnika w postaci kibiców, którzy na pewno zrobią super atmosferę, tak jak zrobili na wyjeździe. Przyjechali sporą grupą i pokazali jak się kibicuje w Europie. Jestem przekonany, że w czwartek będzie tak samo i nie mogę się już doczekać tego spotkania. – kończy lechita