– Jeśli kupuje się Mercedesa, to chce się nim jeździć od razu – powiedział po transferze Łukasza Teodorczyka do Lecha Poznań, Mariusz Rumak. Szkoda jednak, że do tej pory ten Mercedesa bardziej przypomina Wartburga.
To miał być piłkarz utalentowany, który podniesie jakość gry Lecha w ofensywie. Miał podnieść jakość wykończenia akcji „Kolejorza”.- To typ piłkarza, którego chcieliśmy mieć i mam nadzieję, że będzie rozwijał się w taki sam sposób jak Lewandowski i Rudnevs – mówił na oficjalnej prezentacji piłkarza Piotr Rutkowski. Na razie jednak nic na to nie wskazuje, chociaż wejście to zespołu Teodorczyk miał imponujące.
Gdy pojawił się na boisku w spotkaniu z Ruchem Chorzów, to już kilka minut później miał udział przy bramce dla Lecha. Chwilę później asystował po raz drugi, a „Kolejorz” wygrał wysoko, bo aż 4:0. Wszyscy wyglądało naprawdę obiecująco, jednak w kolejnym meczu z powodu zawieszenia za kartki nie mógł zagrać.
W Zabrzu zagrał w drugiej połowie, zmienił w przerwie Ślusarskiego, który nie potrafił poradzić sobie z defensywą Górnika. Teodorczyk jednak zagrał jeszcze gorzej. Bez zaangażowania, a gdy już znalazł się w świetnej sytuacji na zdobycie gola, niemal podobnej do tej Ślusarskiego z meczu z Ruchem, to ją zmarnował. Mimo to w kolejnym spotkaniu, dość niespodziewanie znalazł się w pierwszym składzie.
Ponoć jest dobrze wyszkolony technicznie, potrafi wykorzystywać sytuacje bramkowe, ale w Lechu tego na razie nie widać. Na meczu nie widać. Z GKS-em zagrał równie słabo, co z Górnikiem. Mimo to w tygodniu poprzedzającym spotkanie z Bełchatowem otrzymał powołanie na zgrupowanie kadry, a na otwartym treningu prezentował się naprawdę przyzwoicie. Jednak w spotkaniu o stawkę tej iskry nie było widać.
Trudno na razie wskazać różnicę pomiędzy Ślusarskim a Teodorczykiem. Poza wiekiem oczywiście. Ślusarski jest w tym momencie najskuteczniejszym Polakiem w Ekstraklasie i teoretycznie to on powinien być głównym kandydatem do gry w wyjściowym składzie. Nowy napastnik Lecha na każdym kroku powtarza, że musi udowodnić na treningu, że zasługuje na to, żeby znaleźć uznanie w oczach trenera. W oczach trenera najwidoczniej znalazł, ale nas jeszcze do siebie nie przekonał.
I jeśli ma być Mercedesem Lecha Poznań, to na razie nawet z nazwy nim nie jest. Bo Teodorczyk w polskim futbolu nie osiągnął nic. Gorętszym nazwiskiem na boiskach Ekstraklasy jest będący ostatnio w przeciętnej, a nawet tragicznej formie, Ireneusz Jeleń, który sporo już zrobił na francuskich boiskach. Teodorczyk na razie wkracza w świat profesjonalnej piłki i musi mocno pracować, aby nie tylko trener widział w nim Mercedesa, ale również kibice.