Mateusz Możdżeń jest jednym z najbardziej wyróżniających się piłkarzy Lecha, który od dłuższego czasu nie otrzymuje powołań na zgrupowania reprezentacji młodzieżowej. W związku z tym dla niego przerwy na kadrę są regularnie dłuższą przerwą od meczów. – Szkoda, że nie było sparingu – mówi.
Od nieco ponad roku Możdżeń nie otrzymuje powołań od trenera Stefana Majewskiego, który był oburzony zachowaniem młodego piłkarza. Lechita opuścił wcześniej zgrupowanie reprezentacji, aby lepiej przygotować się do meczu ligowego. – Gdyby nie to pewnie nadal bym grał w kadrze – uważa pomocnik „Kolejorza”. – Z biegiem czasu nie żałuję jednak tej decyzji. Patrzę z optymizmem na grę w Lechu. To była dobra decyzja, ale to jedynie moje osobiste przemyślenia. Nie wiem czy kogoś w kadrze to obchodzi. W Lechu mogę bardziej popracować nad swoją formą i umiejętnościami – dodaje.
Jego zdaniem przerwę na reprezentację można wykorzystać na podnoszenie swoich umiejętności, a także odpoczynek psychiczny. – Można ochłonąć od presji i pojechać chociażby do domu na weekend. Na pewno każdy z chłopaków, którzy zostali spędził trochę czasu z rodzinami – zauważa „Możdżu”.
Trudno jednak powiedzieć jak ona wpłynie na formę i dyspozycję obu drużyn. – Mogą być niespodzianki, ale jedynie w składach, jeśli ktoś na treningach wygląda lepiej albo gorzej. Nie wiem czy Bełchatów grał jakiś sparing. Mogli poprawić więcej niż my, mogli się lepiej i spokojniej przygotować do tego meczu – podkreśla piłkarz.
Dla Lechitów spotkanie z GKS-em jest również okazją na podtrzymanie wysokiej pozycji na początku sezonu. – Znów zaczyna się walka o punkty. Bełchatów na początku nie grał dobrze, ale może po dwóch tygodniach coś się zmieni – uważa Możdżeń. – My jednak nie możemy przegrać. Początek mamy niezły, ostatni mecz, co prawda najgorszy, ale sprawa w Bełchatowie jest otwarta. To dobry rywal na grę po dłuższej przerwie. My nie możemy pozwolić sobie na inny wynik niż zwycięstwo, bo będzie to dla nas rozczarowanie – kończy.