Wczorajszy mecz Lech wygrał, chociaż skromnym wynikiem 1:0, ale za to grał nieźle. Biorąc pod uwagę, że dla Poznaniaków to jeszcze okres przygotowawczy, to kilku piłkarzy pokazało się z dobrej strony. Jak to spotkanie wyglądało z perspektywy Mateusza Możdżenia? Przeczytajcie koniecznie.
– Kontrolowaliśmy cały mecz. Po strzeleniu bramki, zupełnie zeszło z nas ciśnienie, mimo że 1:0 nie było bezpiecznym prowadzeniem. Rywale nas nie zaskoczyli, ponieważ zagrożenie stwarzali jedynie przez dośrodkowania, a tych nie było wcale tak dużo – mówił po wyjściu z szatni Możdżeń, który tym razem zagrał jako prawy pomocnik. – Dzisiaj grałem w pomocy, a Hubert w obronie. Zmieniałem się jedynie stronami z Tonewem. Nie było to założeniem taktycznym, a wyszło w trakcie meczu – tłumaczył.
Podczas tego meczu dużo lepiej wyglądały zagrania z rzutów rożnych. – Rzuty rożne ćwiczyliśmy od dłuższego czasu. Wiadomo, że raz wychodzi wcześniej, raz później. Nam udało się z Chazarem, ale wiadomo, że następny rywal będzie oglądał to spotkanie i teraz będziemy musieli wymyślić coś nowego – stwierdził młody zawodnik.
Jedynym strzelcem bramki okazał się Tonew, którego grę chwalili nie tylko dziennikarze, trener, ale również koledzy z drużyny. – Tonew dzisiaj pracował dużo w defensywie. Wiemy, że on bardziej koncentruje się na ataku, ale dziś pomagał też Luisowi – ocenił.
Podobną pozytywną ocenę zyskał inny, chociaż już nie taki nowy nabytek Lecha, który przynajmniej na tę chwilę miałby zastąpić Rudneva. – Gergo lubi sam sobie stwarzać sytuację, więc jeśli piłka go szuka, to tym bardziej należy się cieszyć. Takiego zawodnika trzeba mieć. W zeszłym sezonie tak samo było z Rudnevsem, do którego piłka zawsze trafiała – podsumował Możdżeń.