We wczorajszym meczu decydującą bramkę zdobył Mateusz Możdżeń, który wykorzystał błąd Jakuba Wilka i uderzeniem z prostego podbicia pokonał bramkarza rywali. – Chciałem jedynie soczyście trafić w piłkę. Nie zastanawiałem się nad miejscem, gdzie chce strzelić. Na tym boisku byłoby o to trudno. Nie miałem obaw, że nie trafię – przyznał po meczu jeden z bohaterów spotkania z Lechią Gdańsk.
Dla młodego pomocnika Lecha było to już czwarte ligowe trafienie w tym sezonie i został on najskuteczniejszym piłkarzem swojej drużyny, nie licząc oczywiście dokonać Artioma Rudneva. – Ważne są przede wszystkim punkty. Gdybym strzelił, a my byśmy przegrali, to nie rozmawialibyśmy w tak optymistycznym kontekście. Znalazłem się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim momencie i tyle. Dzisiaj ja trafiłem na wagę punktów, a przed tygodniem to samo udało się Luisowi – zwraca uwagę „Możdżu”.
Wczoraj jednak po stracie bramki Lechici na chwilę stanęli i mieli problem z ponownym przejęciem inicjatywy. Lechia mimo to w nieznacznym stopniu zagrażała bramce strzeżonej przez Jasmina Buricia. – Nie chcieliśmy stracić punktów, żeby potem nie pluć sobie w brodę. Trudno było nam wrócić po bramce na 1:1, ale trafiliśmy i spadł nam kamień z serca – podkreśla zawodnik Lecha.
Było to drugie z rzędu spotkanie, w którym podopieczni Mariusza Rumaka o zdobyczy punktowej zadecydowali trafieniem w ostatnich minutach spotkania. – To na pewno nas umacnia i buduje morale. Wcześniej szczęście się od nas odwracało, teraz jest inaczej. Kiedy zwyciężasz jesteś pewniejszy siebie, swoich umiejętności i pozwalasz sobie na więcej na boisku. Dobrze, że stało się to przed meczem z Legią – uważa piłkarz.
Sytuacja w ligowej tabeli oraz wyniki przeciwników w walce o europejskie puchary znacznie zwiększyły szanse na awans do Ligi Europy. Teraz wszystko zależy od Lechitów. – Nie ma teraz czasu na potknięcia. Wszyscy zagrali pod nas, jesteśmy w czubie tabeli i realizujemy swój cel. Za tydzień gramy z Legią, kolejny ważny mecz, nie ma teraz nieważnych meczów. Na razie jesteśmy dobrej myśli i póki będziemy wygrywać, to będziemy optymistami – zakończył Możdżeń.