Mateusz Możdżeń obchodził wczoraj 23 urodziny, a po strzelonej bramce cieszył się jak dziecko. Zapewnił swojej drużynie trzy punkty i wydaje się, że uratował Mariusza Rumaka na stanowisku trenera zespołu. Czy zatem był to jego wymarzony prezent? – W sumie tak. Wszystko dobrze się ułożyło. Chłopaki dali mi szansę na strzelenie i udało się – przyznał tuż po meczu
Jak widać opłaca się zostawanie godzinę po treningu i trenowanie stałych fragmentów gry. Wczorajszy solenizant podkreśla, że do piłki podszedł na luzie i nie czuł presji ze strony kibiców – Tak dużej presji nie czułem jak się Wam wszystkim wydaje. treningu wykonuję to tyle razy, że podszedłem do tego treningowo i wpadło tak, jak często wpada na treningach. Jest się z czego cieszyć, bo to po raz kolejny przynosi skutek.
Po części wiedzieliśmy jak zagrają, ale to my na boisku nie spełniliśmy swoich założeń w wielu momentach. Patrząc obiektywnie, powiedziałbym, że słabo zagraliśmy. Zaskoczyli nas tą bramką, bo trzeba przyznać, że uderzenie było świetne. Stworzyli sobie kilka sytuacji, ale każdy przeciwnik, z którym gramy zawsze stwarza sobie jakieś sytuacje i trzeba się z tym liczyć – charakteryzuje zespół Podbeskidzia Możdżeń
Lechici za sobą mieli wpadkę w meczu z Widzewem. Jednak jak powiedział obrońca Lecha wynik z Łodzi mógł niektórym piłkarzom siedzieć w głowie. – Myślę, że po części poszczególnym osobom na pewno. Mnie przez głowę przeszła pewna myśl, gdy padła bramka na 1:1, ale zdarzyło się jak się zdarzyło i na szczęście udało się zdobyć trzy punkty.
Skoro Kolejorz remisuje z ostatnim w tabeli Widzewem Łódź, rzutem na taśmę wygrywa z Podbeskidziem to czego można się spodziewać w meczu z Lechią czy Legią? – Myślę, że mecz meczowi nie jest równy, bo nigdy nie wiemy jak przeciwnik zagra. Każdy z tych jedenastu osób ma inny dzień, każdy ma inne problemy, prywatne, towarzyskie czy na boisku i nie można porównywać dzisiejszego meczu do tego z Podbeskidziem z zeszłego sezonu.
Jak należy zagrać z Lechią i Legią, żeby zgarnąć po trzy punkty? – Gdybym znał odpowiedź to nie rozmawialibyśmy tylko czekali na następne mecze i inkasowali kolejne trzy punkty. To nie jest takie łatwe, nie ma przepisu na trzy punkty – kończy wczorajszy solenizant