Kontuzja Kamila Drygasa, a także niedyspozycja Tomasza Bandrowskiego otworzyły przed niespełna dwoma tygodniami szansę na występ w spotkaniu Pucharu Polski Mateuszowi Możdżenowi, który dość niespodziewanie zasygnalizował sztabowi szkoleniowemu, że jest mocnym elementem drużyny. Zdobył w czterech występach, aż dwie bramki w tym bardzo ważną w czwartkowym meczu z Manchesterem City.
– W tym momencie na pewno robię tyle ile mogę. Strzeliłem dwie ważne bramki ostatnio w lidze i w europejskich pucharach. Na razie wszystko jest pięknie, ale wiadomo jak jest w piłce, raz się jest do góry, a raz na dole. Nie ma, co się na razie podniecać, bo trzeba szybko zejść na ziemię – tłumaczy pomocnik poznańskiego Lecha.
Jego zdaniem w „Kolejorz” jest kilku ciekawych młodych piłkarzy, którzy powoli przebijają się do pierwszego składu i coraz odważniej radzą sobie na boisku. – Jednym z nich jest Kamil Drygas, ale doznał on niestety poważnej kontuzji i gdyby nie ona to, kto wie, może by ze mną cieszył się podczas meczu z City – zaznaczył Możdżeń.
Mateusz, choć w Ekstraklasie zadebiutował ponad rok temu teraz ma szansę podkreślić, że praca jaką wykonał przez ten czas przynosi oczekiwani efekt. W przyszłości piłkarz chciałby być w Lechu tak ważną postacią, jaką jeszcze do niedawna był Robert Lewandowski. – Jak najbardziej chciałbym żeby tak było. To trochę inne pozycje, ale ja też chce być jakąś ważną postacią w tym zespole i będę się starał to czynić – mówi piłkarz.
Teraz jednak przede wszystkim chce, żeby życzyć mu: – Kolejnych bramek w Lechu – przyznaje. W ostatnim tygodniu w Lechu nastąpiła zmiana szkoleniowca, ale Możdżeń na razie nie chce oceniać nowego trenera. – Na razie za wcześnie, żeby mówić coś o Jose. Na razie nie ma co się wypowiadać na ten temat – kończy.