Lech Poznan poległ w Warszawie w meczu kluczowym dla końcowej klasyfikacji Lotto Ekstraklasy. Zwycięstwo, bądź remis dawałoby Kolejorzowi sporą przewagę w walce o tytuł. Zespół trenera Bjelicy przegrał wszystkie trzy starcia z Legią w tym sezonie. Sprawdź, jak oceniliśmy lechitów za środowy mecz.
Matus Putnocky – 4
Trudno winić Słowaka za utracone bramki, bo nie wzięły się one z błędów golkipera, lecz kolegów grających w polu. W efekcie, najskuteczniejszy bramkarz tego sezonu w Lotto Ekstraklasie dwukrotnie skapitulował, choć szczególnie o drugiej bramce chciałby pewnie jak najszybciej zapomnieć.
Tomasz Kędziora – 3
Jeden z najsłabszych lechitów w tym spotkaniu. Na jego 22-letnie barki trzeba zwalić odpowiedzialność za utratę pierwszej bramki przez Lecha, która swój początek i koniec miała właśnie w zachowaniu Kędziory. Najpierw popełnił głupi faul pod bramką Legii, przepychając stojącego tyłem do bramki Lecha Thibout Moulina, od czego zaczęła się akcja Lecha. Następnie prawy obrońca Lecha nie upilnował Vadisa Odjidji Ofoe, przegrywając pojedynek szybkościowy. Ten w perfekcyjny sposób wykorzystał fantastyczne podanie od Macieja Dąbrowskiego i sparaliżowany Lech został dobity bramką utraconą już w 7. minucie.
Jan Bednarek – 4
W pierwszej połowie 21-letni lechita wyglądał, jakby stawka spotkania wgniotła go w murawę, co tyczy się również pozostałych lechitów. Nie zawinił bezpośrednio przy żadnej z bramek zdobytych przez legionistów, a w drugiej połowie uratował nawet Lecha przed utratą kolejnej. Przy stanie 1:0 Bednarek zablokował bowiem uderzenie Guilherme.
Maciej Wilusz – 5
Podczas fatalnego rozpoczęcia spotkania przez zespół trenera Bjelicy Wilusz jako jedyny zachował zimną krew, prezentując swój stabilny poziom. Widocznie plotki o transferze do Steauy Bukareszt wpłynęły pozytywnie na 28-letniego defensora Lecha. Jego największym grzechem w starciu z Legią było nieupilnowanie Guilherme we własnym polu karnym. Na jego szczęście Brazylijczyk nie trafił w bramkę Putnockiego.
Volodymyr Kostevych – 4
Mimo, że jego gra wyglądała najokazalej spośród wszystkich lechitów, bo młodemu Ukraińcowi z pewnością nie brakowało waleczności i ambicji, należy go obwinić za utratę drugiej bramki. Złamał linię spalonego, początkowo kryjąc indywidualnie Michała Kucharczyka. W momencie zagrania zdecydował się uciec z nadzieją, że sędzia asystent podniesie chorągiewkę. Kostevych popełnił jednak złą decyzję, bo ze swoją szybkością mógł powstrzymać napastnika Legii przed ustaleniem wyniku.W poczynaniach Ukrainca zabrakło także jego przebojowości na połowie rywala.
Łukasz Trałka – 3
Kapitan Lecha zaliczył ogromny zjazd formy w porównaniu z meczem z Pogonią sprzed trzech dni. Razem z Maciejem Gajosem oddali środek pola legionistom, co poskutkowało totalną dominacją wojskowych szczególnie w pierwszych 45 minutach. Co gorsza, kapitan po raz kolejny zawiódł w decydującym meczu…
Maciej Gajos – 4
W pierwszej połowie prezentował się na podobnie niskim poziomie, jak jego kolega z formacji. W drugiej, dopóki nie został zmieniony w 76. minucie, pokazał się już ze znacznie lepszej strony, często biorąc na siebie odpowiedzialność za rozgrywanie piłki. Widać było, że ze wszystkich lechitów to jemu piłka przeszkadzała najmniej. Trener Bjelica miał na to widocznie kompletnie inne poglądy.
Mihai Radut – 3
Rumuński skrzydłowy wziął zły przykład ze swoich klubowych kolegów i zawiódł. Przez 83. minuty nie wykreował żadnej okazji dla Lecha. Zabrakło inicjatywy i chęci wzięcia ciężaru gry na swoje barki.
Radosław Majewski – 3
Arcyważny mecz z Legią był jednym z najsłabszych jego występów w niebiesko-białych barwach. 30-latek był w swoich poczynaniach bardzo niedokładny i chaotyczny. Zawiódł na całej linii, przez co opuścił boisko jako pierwszy. Szczególnie zabrakło u niego kreatywności, którą do tej pory niejednokrotnie się popisywał.
Maciej Makuszewski – 5
Jako jedyny ofensywny zawodnik Lecha wyróżnił się w pierwszej połowie. Wyróżniał nie znaczy w tym przypadku, że wszedł na poziom Mont Blanc, gdy reszta lechitów była na Rysach. Nie, Makuszewski był jedynie Dziewiczą Górą, podczas gdy jego koledzy prezentowali poziom Wzgórza Św. Wojciecha. Widać było chęci, choć szybko został spacyfikowany przez Guilherme i Hlouska. W drugiej połowie przebudził się, przeprowadzając nawet rajd, w którym minął dwóch legionistów, lecz zakończyło się to jedynie uderzeniem w boczną siatkę. Oddał jedyny celny strzał Kolejorza w środowym meczu. Niestety, był to jedynie strzał rozpaczy.
Dawid Kownacki – 3
Zastanawiam się, kto został bardziej skrzywdzony przez okres ostatnich kilku miesięcy – marzący o podwójnej koronie kibole Lecha, czy 20-letni wonderkid wart 5 milionów Euro, o którego ubiegają się potęgi europejskiego futbolu?
„Kownaś” znów dostał szkołę twardej piłki wysokiej klasy od pary Pazdan-Dąbrowski. Nie wiem, czy należy za to obwiniać 20-letniego wychowanka Akademii Lecha Poznań, bo nie podołał, czy może trenera Nenada Bjelicę, bo nie wyciągnął wniosków z ostatniej porażki z Legią.
Marcin Robak – 3
Zawitał na murawie stadionu przy ulicy Łazienkowskiej dopiero po godzinie gry i mam wrażenie, że o cztery kwadranse za późno. Lech bowiem namiętnie grał w tym czasie, jakby na pozycji numer „9” biegał zawodnik o charakterystyce silnego tura – jakim jest Robak. „Kownasiowi” pod tym względem jeszcze trochę brakuje.
Abdul Azziz Tetteh – 3
Wszedł na plac gry by… właściwie to nie wiadomo. Zdjęcie z boiska Gajosa, który zaczynał pomagać kolegom w ofensywie była równie niezrozumiałą decyzją, jak postawienie na Dawida Kownackiego od pierwszej minuty. Efekty były takie, że Tetteh nie odmienił wizerunku gry w środku pola, a jedyne co zapamiętamy z tego meczu to żółta kartka za faul na Vadisie Odjidja Ofoe.
Paweł Tomczyk – 3
Drugie z rzędu wejście Pawła Tomczyka do pierwszej drużyny Lecha i drugi raz nie wiadomo, co 18-latek chciał osiągnąć i jaki miał cel. Był kompletnie niewidoczny w trakcie swojego 10-minutowego występu. Czeka go jeszcze sporo pracy, ale mamy nadzieję, że za kilka miesięcy zauważymy pozytywne skutki dotychczasowych niepowodzeń.
Karol Jaroni