Dziwny to był rok dla nas kibiców. Piłkarzyki nie rozpieszczały, na wyjazdy za dużo nie pojeździliśmy. Powinniśmy się cieszyć, że ten 2012 już się skończył. Ja odetchnąłem trochę odkąd Lechici rozjechali się na urlopy. Odpocząłem od piłki i cieszę się, że jeszcze przez jakiś czas nie będę oglądał naszych ligowych zmagań, bo szczerze się ich obawiam.
Zaczęliśmy od 3:0 i skończyliśmy na 0:3. Oba w plecy. Taki był dla nas piłkarsko ten rok. Po kompromitacji w Chorzowie zastanawialiśmy się, kiedy ostatnio przyjęliśmy porażkę trzema bramkami w lidze i musieliśmy mocno cofnąć się wstecz, żeby takie spotkanie sobie przypomnieć. Nie wiedzieliśmy wtedy jednak, że znacznie krócej będziemy czekali na kolejne kompromitacje. Co więcej, na własnym boisku.
Na naszym krajowym podwórku niewiele się działo. Może to przez Euro, może nie. Trudno to teraz ocenić, może będziemy mądrzejsi, patrząc na to z perspektywy czasu. Prawda jest taka, że nie było wielu okazji do tego, żeby za Lechem pojeździć. Kraków, Warszawa, Bełchatów, Gdańsk, Lubin. No były jeszcze europejskie puchary, ale mocno azjatyckie. Tałdykorgan, Lenkoran, jedynie Sztokholm, ale to kolejna z wspomnianych wcześniej „trójek w plecy”.
Rok zakończyliśmy z przytupem. Piłkarsko pokazaliśmy, gdzie jest nasze miejsce w szeregu. A w zasadzie, to Śląsk nam pokazał. Kibicowsko wygraliśmy bardzo dużo. Na trybunach podczas meczu ze Śląskiem działo się sporo i jeszcze długi czas będziemy wspominać ten mecz.
Teraz jednak nie koniecznie będzie tak fajnie. Na wiosnę nie będziemy jeździć i nawet długo oczekiwany wyjazd do Szczecina przejdzie nam koło nosa, bo dostaliśmy zakaz za pirotechnikę na meczu ze Śląskiem. To jeden z czterech meczów, ale pozostałe jakoś można przełknąć. Zamknięty Kocioł również, skoro i tak szykuje się karnetowy bojkot.
Sportowo najbliższego pół roku strach się bać. Nie wiadomo, jakiego Lecha zobaczymy wiosną. Niby czekamy na transfery, ale dwóch albo trzech piłkarzy nagle oblicza „Kolejorza” nie zmieni. A o tym, jakie oblicze Lech prezentuje przekonaliśmy się jesienią. Efektywnie, ale nie efektownie. Szczęśliwie, bardzo szczęśliwie.
Na nowy rok życzymy sobie znacznie lepszej gry. Tego, żeby oglądanie meczów Lecha sprawiało przyjemność. Bo tę ostatnio nam odebrano, musicie przyznać.