Dla kibiców Lecha wczorajsza porażka była szczególnie bolesna. Nie tylko ze względu na to, że udało się wygrać Legii Warszawa przy Bułgarskiej, ale również dlatego, że rozmiary tej porażki były spore. „Kolejorz” już po 32. Minutach przegrywał 0:3 i choć ostatecznie przegrał 1:3, to sposób w jaki stracił trzy bramki oraz bezsilność defensywy przy tych akcjach na długo zostaną w pamięci kibicom z Poznania.
Lech koniec końców przegrał dwom bramkami, jak zwykł przegrywać w tym sezonie (trzeci raz różnicą dwóch goli). Legii jednak od dawna nie pozwalał u siebie wygrywać. Po raz ostatnio ponad osiem lat temu, gdy ta wygrała 0:1 po bramce Piotra Włodarczyka. Od kilku lat nie udawało się jej nawet zdobyć w stolicy Wielkopolski bramki. Wczoraj było inaczej.
Po raz ostatni dwoma bramkami Lech z Legią przy własnej publiczności przegrał w 1996 roku, gdy uległ jej 0:2 po dwóch golach Cezarego Kucharskiego. Nieco ponad dziesięć lat wcześniej Lech stracił na Bułgarskiej cztery bramki i przegrał wysoko 1:4. W 1986 roku gole dla rywali zdobywali Tomasz Arceusz, Dariusz Dziekanowski i dwie Andrzej Buncol. Honorowe trafienie dla Lecha, autorstwa Mirosława Okońskiego, nie zmazało plany po wysokiej porażce z Legią Warszawa. Od tego meczu „Kolejorz” na swoim stadionie nie stracił więcej, niż dwóch bramek w spotkaniach z „Wojskowymi”. Do wczoraj.