Mecz z Koroną Kielce na zakończenie minionego sezonu każdy kibol Lecha Poznań zapamięta do końca życia. Wspaniałe pożegnanie zasłużonych dla klubu piłkarzy zwieńczone wicemistrzowskim tytułem.
Jednak dziś nie wszystko wygląda tak kolorowo, jak było to 2 czerwca, wtedy jeszcze, na Stadionie Miejskim w Poznaniu. Przypomnijmy, że tego dnia sportową karierę kończyło dwóch znakomitych piłkarzy: Ivan Djurdjević oraz ikona Kolejorza, Piotr Reiss. Tuż po zejściu z boiska, obaj zawodnicy zostali zaproszeni przez kibiców do Kotła, gdzie zostały odpalone race, trzymane przez „Djukę” i „Rejsika”. To miało być fanatyczne pożegnanie ich obojga z kibicami. I było. Jednak nie wszyscy to rozumieją.
W środę na antenie telewizji WTK o sprawie dyskutowali Jarosław Pucek, członek stowarzyszenia kibiców Wiara Lecha oraz dziennikarz „Gazety Wyborczej” Piotr Żytnicki.
Redaktor Żytnicki jest zdania, że postawione zarzuty przez prokuratora nie są bezpodstawne. – Twarde prawo, ale prawo. Nie jestem prokuratorem, ale dziennikarzem. Moim zadaniem było napisać artykuł, kiedy takie zarzuty postawiono. Wydaje mi się, że skoro wypełnili znamiona przestępstwa, to – tak jak mówił prokurator – zarzuty musiał postawić, ale nie przesądza to, jak sprawa się skończy. Być może zostanie warunkowo umorzona: sąd potwierdzi, że doszło do złamania prawa, ale odstąpi od wymierzenia kary.
Dziennikarz „Gazety” przywołał w rozmowie ostatni mecz rundy jesiennej, kiedy to Lech podejmował na własnym stadionie Śląsk Wrocław. To kolejny mecz w tym sezonie, który każdy kibic zapamięta na bardzo długo. Choć wówczas Kolejorz przegrał aż 0:3 to każdy wychodził ze stadionu uśmiechnięty i zadowolony. Dlaczego? Ponieważ atmosfera w Kotle była fanatyczna. Podczas tego spotkania zostały zaprezentowane efektowne oprawy, doping stał na wysokim poziomie, lecz redaktor Żytnicki pamięta tylko to, że wówczas w stronę sektora dziecięcego poleciała, jego zdaniem, raca.
Czy aby na pewno? – To kolejna odsłona, w której pan opowiada takie pierdoły, że już się słuchać nie da – odpowiedział członek stowarzyszenia Wiara Lecha, Jarosław Pucek. – Nie poleciała żadna raca, tylko świeca dymna, która ma zupełnie inną technologię spalania. Opowiada pan o rzeczach, o których pan nie ma pojęcia. Pan był kiedyś w „Kotle”?
Odpowiedź była rzecz jasna negatywna. Czy ktoś kto nigdy nie przeżył meczu z perspektywy Kotła może uznawać się za „znawcę” w tej tematyce?
Piotr Reiss to ikona klubu. Od zawsze wiadomo, że jest to piłkarz, który dla Lecha zrobiłby wszystko. Jego marzeniem było zakończenie sportowej kariery w Lechu Poznań, by pożegnać się należycie z kibicami, którzy tyle dla niego znaczą. – W tej chwili szarga się ikonę tego klubu. Za zakończenie kariery człowiek, który tyle frajdy sprawił tysiącom ludzi, odpowiada karnie. I to jest element tej histerii.
Członek stowarzyszenia WL uznał, że paradoksalnie dobrze się stało, że piłkarzom postawiono takie zarzuty, bo teraz oni sami zobaczą, jak „absurdalne są te przepisy”.
Trzymane przez piłkarzy race dodały dodatkowego smaczku. Tego meczu nie da się zapomnieć.