W sobotnim spotkaniu z Podbeskidziem Bielsko-Biała Szymon Pawłowski zagrał z opaską kapitana. Dla lewoskrzydłowego Kolejorza nie była to debiutancka rola.
– To nie był pierwszy raz. Już przy Łazienkowskiej byłem kapitanem Lecha, gdy wygraliśmy 1:0 – przyznaje strzelec pierwszej bramki dla mistrza Polski w 2016 roku.
W ostatniej kolejce Ekstraklasy Lech uległ w Bielska-Białej miejscowemu Podbeskidziu. Porażka była dotkliwa. „Górale” wygrali aż 4:1. – Zagraliśmy źle. Była to dla nas duża kompromitacja. Musimy zrehabilitować się przed własną publicznością – zaznacza Szymon Pawłowski.
W niedzielę mistrz Polski podejmie na własnym stadionie Jagiellonię Białystok. Trzecia drużyna poprzedniego sezonu zajmuje obecnie siódme miejsce – tuż przed nią plasują się Kolejorz. – Punkty są nam potrzebne, musimy je zdobywać. Wiemy jak wygląda tabela. W Bielska-Białej przydarzyła nam się wpadka i z Jagiellonią musimy wywalczyć trzy punkty – komentuje.
Czołówka Ekstraklasy odskoczyła. Czwarta Pogoń Szczecin ma nad piątym Ruchem Chorzów już sześć punktów przewagi. – Myślę, że każdy z nas spogląda na tabelę. Zdajemy sobie sprawę jaka jest nasza sytuacja, a gdzie chcielibyśmy być. Tabela jest spłaszczona – ocenia lewoskrzydłowy Kolejorza. – Patrzymy w górę tabeli, na siebie oraz terminarz kolejnych spotkań. Potem będziemy myśleć o tym, co musimy ugrać. Skupiamy się na kolejnych spotkaniach, aby zdobyć w nich trzy punkty. Patrzymy z meczu na mecz – dodaje.
O ile pierwsze cztery drużyny mają już sporą przewagę nad resztą drużyn, to środek tabeli jest zagęszczony. – Nie możemy dopuścić do takiej sytuacji, że o ósemkę będziemy musieli walczyć. Po rundzie zasadniczej musimy być w grupie mistrzowskiej – mówi Pawłowski.
Pomocnik Kolejorza w pierwszym meczu Ekstraklasy w tym roku strzelił dwa gole. Początek optymistyczny, ale spotkanie w Bielsku dało sporo do myślenia. – Wiosna zaczęła się dla nas dobrze, bo wygraliśmy wysoko z Termalicą. Z optymizmem jechaliśmy na Podbeskidzie, ale nie udało nam się tam zdobyć punktów. Czuję się dobrze fizycznie, kontuzje mnie omijają i to jest najważniejsze. Oby to trwało jak najdłużej – przyznaje.
Czterotygodniowa przerwa czeka napastnika „Poznańskiej Lokomotywy” Nicki Bille. Duńczyk w meczu z „Góralami” nabawił się kontuzji mięśnia dwugłowego uda. – Mamy Dawida Kownackiego. W dwóch meczach wszedł z ławki i strzelił bramki. Miejmy nadzieję, że to dalej robił – kończy Pawłowski.