– Bardzo dobrze pamiętam tę bramkę, bo to było jedyne moje trafienie z akcji – wspominał przed meczem z Legią swojego gola zdobytego przy Łazienkowskiej Hubert Wołąkiewicz.
W 2010 roku, w ostatniej rundzie „Żaby” w Lechii udało mu się wygrać przekonująco z Legią 3:0. Sztuka ta jest tym bardziej godna uwagi, że zwycięstwo zostało odniesione na Łazienkowskiej. Wołąkiewicz w zasadzie przypieczętował zwycięstwo swojego zespołu, choć jego trafienie było dopiero drugą bramką, to padło w 88. minucie spotkania i przesądziło wynik rywalizacji. Później Lechistom udało się jeszcze raz umieścić piłkę w siatce. – To była trójkowa akcja z Pawłem Nowakiem i Piotrem Wiśniewskim – przypomina sobie Lechita.
Obrońca Lecha jest jednym z nielicznych zawodników w obecnej kadrze „Kolejorza”, który może się poszczycić tym, że udało się mu pokonać bramkarza Legii. Nie ma już Dimitrije Injaca, Artioma Rudneva, Siergieja Kriwca czy Semira Stilicia. Ta sztuka udała się nie tylko Piotrowi Reissowi, ale również Bartoszowi Ślusarskiemu, Jakubowi Wilkowi i wspomnianemu przed chwilą Hubertowi Wołąkiewiczowi.
Spośród zawodników „Kolejorza” tylko Piotr Reiss zdobył gola Legii występując w barwach Lecha Poznań. Bartoszowi Ślusarskiemu udało się to w czasach jego gry w Dyskobolii Groclin Grodzisk Wielkopolski oraz później w Cracovii, natomiast Kubie Wilkowi i Hubertowi w meczach Legii z Lechią Gdańsk.
Mamy nadzieję, że ktoś do grona strzelców dołączy już w niedzielę.