Lech Poznań zwyciężył z Lechią Gdańsk stosunkiem bramek 1:2. Dla lechitów było to trzeci zdobyty komplet punktów na wyjeździe z rzędu. Lech pokazał tym samym jak mocną jest drużyną i zrobił kolejny, ogromny krok w stronę Mistrzostwa Polski. Wczoraj swój mecz wygrała Legia, a dziś odpowiedziała na to Poznańska Lokomotywa zachowując punkt przewagi nad „Wojskowymi”.
Mecz z Lechią mógł się szybko rozpocząć szczęśliwie dla podopiecznych trenera Macieja Skorży. W dwunastej minucie Zaur Sadajew zaprezentował mocny centrostrzał po ziemi, ale nikt nie przeciął zagrania Czeczena i piłka przeleciała obok bramki. Pięć minut później na akcję Kolejorza odpowiedzieli gospodarze. Rzut wolny z 18 metrów wykonywał Sebastian Mila po wątpliwym faulu Pawłowskiego na Nazario. Mila strzelił jednak zbyt lekko pozwalając Buriciowi ustawić się i spokojnie złapać piłkę w rękawice.
Sprawa nabrała kolorytu dokładnie po połowie godziny gry. Pięknie dryblingiem prawą flanką minął dwóch zawodników Lechii Sadajew i oddał piłkę nadbiegającemu Trałce. Ten strzelił na bramkę, lecz uderzenie okazało się być niecelnym. Na szczęście dla lechitów piłka trafiła ostatecznie do Hamalainena, a ten z bliskiej odległości wpakował ją do bramki. Trzy minuty później w sytuacji sam na sam znalazł się Zaur Sadajew. Czeczen wypuścił jednak futbolówkę zbyt daleko i dał ją sobie wybić na wślizgu Gergonowi. Sędzia nie dopatrzył się faulu w tej sytuacji i grę wznawiał bramkarz Lechii. Do przerwy Kolejorz zwyciężał 0:1.
Druga połowa mogła się zacząc fantastycznie dla zespołu trenera Skorży. Dośrodkowanie Douglasa z rzutu rożnego głową przedłużył Arajuuri i piłka trafiła na nogę Kamińskiego, który skierował ją do siatki. Arbiter boczny natychmiast wskazał jednak pozycję spaloną wychowanka Lecha i wynik pozostawał bez zmian.Później dwukrotnie zagroził Stojan Vranjes. Najpierw z główki trafił tuż nad poprzeczką, a następnie poszukał szczęścia strzałem z dystansu. Wtedy na wysokości zadania stanął jednak Jasmin Burić.
W 63. minucie doskonałym otwierającym podaniem do wbiegającego Kownackiego popisał się Darko Jevtić. Młody napastnik Kolejorza dał się przepchnąć przez Grzegorza Wojtkowiaka i pozwolił na niebezpieczną kontrę w wykonaniu gospodarzy. Makuszewski świetnie uderzył na bramkę Buricia, ale bramkarz Poznańskiej Lokomotywy znów udowodnił swoją wyższość.
Dziesięć minut później bramkarz Lecha zaliczył nawet asystę. Drugi mecz z rzędu strzelcem bramki był Szymon Pawłowski. Skrzydłowy Lecha doskonale wykorzystał nieporadność defensorów Lechii i po asyście bramkarza Lecha i podwyższył przewagę do dwubramkowej. KIlka minut później na murawę upadł Burić i za wcześnie już z niej nie wstał. Okazało się, że potrzebna była zmiana i przez ostatnie kilkanaście minut dostępu do bramki Lecha strzegł Maciej Gostomski. Golkiper Lecha szybko mógł stracić bramkę, ale Vranjes nie wykorzystał jego błędu i Lechia nie potrafiła strzelić gola kontaktowego. Aż do 91. minuty… W pierwszej minucie doliczonego czasu znów przeliczył się Gostomski i po rzucie rzucie rożnym do bramki mogli trafić lechiści. Piłkę z bramki wybił Dariusz Formella, ale skrzydłowy Lecha zrobił to ręką i sędzia wskazał na jedenastkę.
Rzutu karnego lechiści już nie zmarnowali, a pokłosiem tego była nerwówka kibiców Lecha podczas ostatnich minut meczu na PGE Arenie w Gdańsku. Na szczęście dla wszystkich sympatyków Kolejorza, lechici dowieźli 3 punkty do końca i Lech odzyskał pozycję lidera. Od Mistrzostwa dzielą go już tylko spotkania z Pogonią Szczecin (u siebie), Górnikiem Zabrze (na wyjeździe) i Wisłą Kraków (u siebie).
Lechia Gdańsk – Lech Poznań 1:2 (0:1)
Bramki: 90+1. Vranjes – 30.Hamalainen, 74.Pawłowski
Żółte kartki: 58.Friesenbichler, 90+5 Mila – 36.Sadajew, 90+3 Douglas
Czerwona kartka: 90+1. Formella
Lechia: Budziłek – Wojtkowiak, Gergon, Janicki, Gomes (65.Grzelczak) – Makuszewski, Borysiuk, Vranjes, Nazario( 86. Wiśniewski) – Mila – Friesenbichler (71.Colak)
Lech: Burić (80.Gostomski) – Kędziora, Kamiński, Arajuuri, Douglas – Linetty, Trałka – Pawłowski, Hamaainen, Kownacki (76. Formella) – Sadajew (61. Jevtić)