Jak już wspominaliśmy wczoraj, Lech Poznań zakończył rok 2016 z 44 meczami na koncie. 15 z nich zakończyło się porażką, więc fanatycy Kolejorza wyczerpali powody do zmartwień chyba na kolejne dwa lata. Skoro wyróżniliśmy najlepszy występ w wykonaniu Lecha, należy również wskazać najgorszy mecz z udziałem lechitów.
Natalia Grygiel – 13. kolejka sezonu 16/17: Legia Warszawa – Lech Poznań 2:1
Jak dla mnie najgorszy mecz, to ten z Legią. Porażka bardzo mnie dotknęła z trzech powodów. Po pierwsze ze względu na rywala, każdą inną przegraną zniosę lepiej niż tę z Wojskowymi, po drugie bramka zapewniająca legionistom trzy punkty została strzelona ze spalonego, a po trzecie zdobył ją były zawodnik Kolejorza – Kasper Hamalainen. Spotkanie było wyrównane i myślę, że sprawiedliwym wynikiem byłby remis. Wierzę jednak, że w kwietniu przy Bułgarskiej, w pojedynku z warszawską drużyną, to my zdobędziemy komplet punktów i dzięki temu zapomnę o październikowym meczu.
Karolina Tórz – 4. kolejka sezonu 16/17: Korona Kielce – Lech Poznań 4:1
Wynik 4:1 to najwyższy wymiar w jakim lechici przegrali w tym roku. Miało to miejsce dwukrotnie – raz w Bielsku-Białej i raz w Kielcach. Oba w stylu fatalnym i zawstydzającym. Uważam jednak, że to 1:4 przeciwko Koronie było gorsze. Po pierwsze -lechici prowadzili po bramce Marcina Robaka i nic nie zapowiadało końcowej katastrofy. Po drugie – po strasznym sezonie 2015/2016 Kolejorz miał unikać takich wpadek, a tu już w jednym z pierwszych spotkań nowego rozdania przydarzył się taki mecz. Po trzecie – mam nadzieję, że w końcowym rozrachunku Kolejorzowi nie zabraknie tych trzech oczek np. do wywalczenia tytułu Mistrza Polski…
Marta Kicińska – 23. kolejka sezonu: 15/16 Podbeskidzie Bielsko-Biała – Lech Poznań 4:1
4. kolejka sezonu: 16/17 Korona Kielce – Lech Poznań 4:1
Tych brzydkich meczów w kończącym się roku było dużo, zdecydowanie za dużo, ale te dwa zapadły mi dość mocno w pamięć. Wiem, że Ekstraklasa rządzi się swoimi prawami, ale jak ówczesny mistrz Polski może przegrać z ostatnią drużyną w tabeli 1:4? Co z tego że Lech zagrał wtedy bez Karola Linettego i Łukasza Trałki? Po wyrównującej bramce powinien pójść za ciosem, a nie zagrać jeszcze słabiej i dać sobie strzelić trzy kolejne gole, ponosząc sromotną porażkę. Wydawało się, że więcej takich meczów nie będzie, aż doszło do starcia w Kielcach już w tym sezonie. Najpierw z czerwoną kartką z boiska wyleciał Abdul Aziz Tetteh, ale później wynik spotkania otworzył Marcin Robak. Miało iść już z górki. Kolejne gole i pierwsza wygrana w sezonie. Ale gdzie tam! Poznańska defensywa puściła kolejno cztery bramki i ponownie poniosła klęskę na obcym stadionie. A wszystko to spora zasługa Jana Urbana, który niedawno po tym pożegnał się z Kolejorzem.
Karol Jaroni – 28. kolejka sezonu 15/16: Lech Poznań – Legia Warszawa 0:2
Mecz niewypał. Marcowe spotkanie z Legią podobnie, jak porażka w finale Pucharu Polski, było dla mnie najdotkliwsze. Rozwiane nadzieje, które przed obydwoma meczami były całkiem wygórowane. Zwycięstwo z Legią w 28. kolejce mogło odwrócić losy minionego sezonu, jak pokryta lodem osiedlowa droga pędzące auto. Miało być piłkarskie święto ze wspaniałymi perspektywami na rundę finałową, a wyszła totalna klapa. Kolejorz trenera Jana Urbana przystępował do derbowego starcia w zdziesiątkowanym składzie. Na ekipę Poznańskiej Lokomotywy została zesłana plaga kontuzji, gryp i urazów. Dodatkowo zawiódł Nicki Bille Nielsen, który przecież tak wiele obiecywał przed spotkaniem z klubem ze stolicy. W tym meczu wszystko ułożyło się tak, jak nie powinno. Maciej Wilusz zaliczył asystę przy pierwszej bramce Nikolicsa, który nie miał strzelić ani jednej po medialnych animozjach z trenerem Urbanem. Abdul Azziz Tetteh miał pokazać klasę, a sprokurował karnego, po którym napastnik Legii zdobył swoją drugą bramkę. Kontuzja Tamasa Kadara w przerwie meczu, a na koniec, jako wisienka na torcie, wejście na boisko Kaspera Hamalainena przy akompaniamencie 40 tysięcznej widowni. Tego typu spotkanie nie miało prawa się wydarzyć.
Wy –
Dzisiaj pijemy na smutno – wybieramy najgorszy mecz.
— Karol Jaroni (@Karol_JaJaRoni) 29 grudnia 2016