Drugi dzień podsumowań. Po imprezie w biurach komitetu transferowego nadszedł czas na spotkanie na dywaniku i spowiedź z największych transferowych grzechów Kolejorza w roku 2016. Królują zawodnicy, którzy zawitali przy Bułgarskiej wiosną. Sisi, Volkov, czy może Nicki Bille Nielsen? Zdania są podzielone. Zobaczcie sami.
Marta Kicińska – Sisi
W tym wypadku trzeba cofnąć się prawie o rok. Wówczas Poznańską Lokomotywę zasiliło trzech piłkarzy, Vladimir Volkov, Sisi oraz Nicki Bille Nielsen. Prawdę mówiąc każdego z nich można by nominować w tej kategorii. Czarnogórzec zdobył bramkę na wagę zwycięstwa w pierwszym półfinałowym meczu Pucharu Polski z Zagłębiem Sosnowiec, Nicki Bille w swoim debiucie pokonał bramkarza Termaliki, a później w lidze zdobył jeszcze dwie bramki, a w tym sezonie dwa razy trafił do siatki w Pucharze Polski. Może i byłby z niego dobry napastnik, gdyby ciągle nie łapałyby go kontuzje? Pozostaje Sisinio Gonzalez Martinez. Miał być gwiazdą zespołu, za którego ręczył sam Jan Urban, a tymczasem okazał się sporym niewypałem. Zagrał w czterech meczach i tyle w Poznaniu go widziano. Niczym nie zachwycił, nie strzelił bramki, nie zaliczył nawet asysty. Przyszedł, był, poszedł i nikt po nim z pewnością nie płacze.
Karolina Tórz – Sisi
W mojej opinii zimowe okienko transferowe w sezonie 2014/2015 było jednym z gorszych na przestrzeni kilku ostatnich lat. Sprowadzenie do Poznania Sisiego, Vladimira Volkova oraz Nickiego Bille Nielsena miało wnieść do zespołu powiew świeżości oraz dać nadzieję w walce o europejskie puchary. Żaden z tych piłkarzy nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Mnie najbardziej zawiódł jednak Hiszpan Sisi. Filigranowy skrzydłowy miał swoją techniką zawojować polską ligę. Tak się jednak nie stało – na wiosnę zaliczył na boisku zaledwie 340 minut i włodarze Kolejorza się z nim pożegnali. Myślę, że o Sisim niewielu już pamięta. Prawdziwy niewypał.
Natalia Grygiel – Nicki Bille Nielsen
Według mnie najgorszym transferem okazał się Nicki Bille Nielsen. Sisim i Volkovem nie ma co zaprzątać sobie głowy. Nie zagrzali miejsca w Poznaniu i zapewne mało który kibic o nich pamięta. Po duńskim napastniku spodziewałam się więcej, że wraz z jego przyjściem drużyna będzie miała większe szanse na zdobycie upragnionego Mistrzostwa, a jego bramki się do tego przyczynią. W tym sezonie spędził na boisku tylko 366. minut zdobywając zaledwie dwie bramki. Od napastnika wymaga się więcej. Od października Nicki Bille boryka się z kontuzją i aż strach pomyśleć, co by było gdyby Kolejorz mógł liczyć tylko na niego w ataku.
Karol Jaroni – Vladimir Volkov
O ile transfer Sisi można określić totalnym niewypałem, o tyle nikt w Poznaniu z trenerem Urbanem włącznie nie wiązał z 29-letnim Hiszpanem większych nadziei. Może odpali, a może nie. Szanse 30:70. Sytuacja się wyjaśniła w połowie marca, gdy filigranowy pomocnik złapał kontuzję kolana. Tyle o Sisim.
Wśród zawodników, z którymi Lech podpisał kontrakt w mijającym roku jest jednak moim zdaniem jeszcze jeden prawdziwek – Vladimir Volkov. Przedstawiany jako charakterny, waleczny boczny obrońca z doświadczeniem na europejskich arenach zawiódł na całej linii. Do Lecha przyszedł na półroczne wypożyczenie z aspiracjami na wykup z Mechelen i przedłużenie kontraktu. Bułgarską opuszczał z ośmioma występami, które nie były przekonujące. Fakt, zdobył gola w półfinale Pucharu Polski z Zagłębiem Sosnowiec, ale swoimi poczynaniami nie przypominał ani trochę gościa, który zagrał prawie 50 spotkań na poziomie Ligi Europy i kwalifikacji Ligi Mistrzów. Z jego dynamiki śmiali się nawet najpoważniejsi, bo mógłby mu uciec Jacek Kiełb z piłką przy nodze. W niebiesko-białych barwach wystąpił ośmiokrotnie, ponad pięćset minut, a niech o jego poziomie świadczy fakt, że były reprezentant Czarnogóry od pół roku jest bez klubu. Transfer klapa.
Wy – Sisi
Dzisiaj wybieramy zwycięzcę nagrody im. Denisa Thomalli. Kto był najgorszym transferowanym zawodnikiem tego roku?
— Karol Jaroni (@Karol_JaJaRoni) 27 grudnia 2016