Po meczu na konferencji prasowej pojawiło się także trzech piłkarzy Lecha Poznań: Krzysztof Kotorowski, Hubert Wołąkiewicz i Łukasz Trałka, którzy na co dzień tworzą radę drużyny klubu. – To jest niecodzienna sytuacja w naszej szatni. Zdajemy sobie sprawę, że zawaliliśmy te mecze – mówił Kotorowski.
– Chcemy powiedzieć, że to my bierzemy odpowiedzialność za ten wynik, za ten dwumecz, piłkarze. Wszyscy wiemy, że stała się tragedia. Czujemy się odpowiedzialni i nie chcemy, żeby to wszystko spływało na jedną, dwie, trzy osoby. – zaczął Kotorowski i nawiązał także do napiętej sytuacji z kibicami – Zdajemy sobie sprawę, że kibice są niezadowoleni, dali nam wyraz temu, bierzemy to na klatę.
Na pytania o kibiców odpowiedział także Łukasz Trałka: My możemy przemówić tylko na boisku. Zdajemy sobie sprawę, że w jednym, dwóch meczach, może przez najbliższy rok, trudno nam będzie odbudować zaufanie, bo to nie jest takie łatwe i to nie jest byle jaka porażka – powiedział.
Wystąpienie, jak podkreślali piłkarze, miało pokazać, że to właśnie oni czują się odpowiedzialni za tak dużą porażkę, nie zabrakło jednak pytań o przyszłość trenera Rumaka. – Ta konferencja nie będzie miała wiele wspólnego z tym, czy mają jakieś decyzje zapaść, czy nie. Zespół zawsze stoi za trenerem. – powiedział Łukasz Trałka.
Na pytanie, czy jest to najbardziej wstydliwy moment w ich karierze odpowiedział Wołąkiewicz: – Jeśli chodzi o mnie to na pewno tak. Nie zawaliliśmy tylko tych eliminacji, ale także zeszłoroczne, dwa lata wcześniej. Powinniśmy szybko zejść na ziemię, bo to jest tragedia, co my wyprawiamy, każdego roku. Porażka była z Wilnem, ale dzisiaj… przeszliśmy samych siebie. – dodał na koniec Kotorowski.