W przeciągu kilku ostatnich lat Lechowi nie jest po drodze ze Stadionem Miejskim w Poznaniu. Prawdopodobnie przyszły operator obiektu kolejny raz został pozbawiony możliwości gry przy Bułgarskiej. I o ile kwestie związaną z stawianiem kratownic i półroczne przenosiny meczów do Wronek można zrozumieć, o tyle kolejne już są decyzjami kontrowersyjnymi.
Wczoraj władze Lecha poinformowały, że do 4 września nie będą mogły rozgrywać meczów na Stadionie Miejskim w Poznaniu, który na początku sierpnia zostanie areną zmagań motocyklistów podczas zawodów Red Bull X-Fighters. Te pierwotnie miały odbyć się w Warszawie na Stadionie Narodowym, ale ten nie będzie przygotowany na czas.
Zawody odbędą się 6 sierpnia, ale już od połowy lipca trwać będą przygotowania, do 12 sierpnia wywiezione zostaną wały piasku, a przez następne trzy tygodnie przygotowywana nowa murawa, której wymiana ma zostać sfinansowana przez organizatorów.
POSiR znów postanowił wykorzystać ciekawą finansowo propozycję. Przed rokiem obiekt piłkarski stał się areną koncertową dla Stinga, który w połowie września wystąpił przez publicznością z okazji otwarcia stadionu. Wtedy Lech także nie mógł występować na swoim obiekcie, a tuż po koncercie „na szybko” wymieniano murawę”, a to ledwo była gotowa na rozgrywany 30 września mecz Ligi Europy z Red Bull Salzburg.
Wtedy jednak udało się wynegocjować fakt, aby Lech cztery mecze z rzędu grał na wyjeździe, a jeden przełożył na listopad. Tym razem Ekstraklasa ma być nieugięta, a to oznacza, że „Kolejorz” zmuszony będzie ponownie zawitać do Wronek. Choć i to nie jest pewne, bowiem we wniosku licencyjnym Lech nie wskazał obiektu zastępczego. Nie spodziewał się, że kilkanaście dni później dowie się o tym, że nie będzie mógł skorzystać z tego, który powstał przy Bułgarskiej.