– Dziwnie się siedzi na tym miejscu po meczu przegranym 0:5. Faktycznie, skuteczność Lecha była niesamowita. Nie było sytuacji, w której piłka leciałaby w światło bramki i nie wylądowałaby w siatce. Nasz bramkarz nie miał okazji wykazać się jakąś interwencją. To była nasza tragedia – mówił po meczu opiekun ŁKS-u.
– Liczyłem, że inauguracja sezonu będzie inna. Wiedzieliśmy, że Lech zacznie mecz spokojnie i w pierwszych minutach było kilka sytuacji, w których był zalążek bramki. Nie udało się jednak jej zdobyć. Potem było widać wartość poszczególnych zawodników, takich jak Rudnevs, Stilić, Murawski czy Arboleda. Drużyna Lecha pokazała, że jeszcze niedawno grała na najwyższym poziomie, odnosiła sukcesy w pucharach. Teraz odsłoniła nasze braki. Musimy być pokorni wobec tego wyniku i widzimy, ile czeka nas pracy. Poprzedni sezon zakończyliśmy pięcioma bramkami z Flotą Świnoujście, a dzisiaj przegraliśmy pięcioma golami.