W zespole „Kolejorza” jest kilku kontuzjowanych zawodników i to mogłaby być świetna okazja dla młodzieży, która w tym sezonie grała mniej. Niestety, trzech młodych piłkarzy otrzymały powołanie na zgrupowanie i muszą się na nim stawić. Nawet jeśli Lech nie ma kim grać.
Dariusz Formella, Karol Linetty i Tomasz Kędziora – ta trójka została powołania na zgrupowanie kadry trenera Marcina Sasala, która przygotowuje się do II rundy eliminacyjnej Mistrzostw Europy. Pierwotnie zostali oni zatrzymani przez szkoleniowca „Kolejorza” w Poznaniu.
Lech do końca sezonu musi rozegrać jeszcze dwa spotkania – ze Śląskiem Wrocław i Koroną Kielce. Co prawda sprawa mistrzostwa i wicemistrzostwa jest już wyjaśniona, ale Lechitów czekają jeszcze dwa spotkania. Wobec plagi kontuzji, które dopadły Wołąkiewicza, Djurdjevicia, Buricia, Ceesaya, Wolskiego, Ślusarskiego zespół jest poważnie osłabiony. Do treningów po urazie wrócił już Arboleda, a Murawski wstrzymał zabieg, który odbędzie się po zakończeniu sezonu w związku z problemami kadrowymi.
PZPN jednak nakazał stawić się piłkarzom pierwszego zespołu Lecha Poznań. Dariusz Formella jeszcze w drużynie nie zadebiutował, ale miał na to świetną okazję. Karol Linetty jest po meczu z Podbeskidziem mocno poobijany, a Tomasz Kędziora w obliczu kontuzji Ceesaya jest jego nominalnym zmiennikiem i w ostatnich dwóch meczach zagrał 160 minut.
Ten ostatni na zgrupowanie kadry może dołączyć w piątek po meczu ze Śląskiem, ale na spotkanie z Koroną nie będzie już dostępny dla trenera Mariusza Rumaka. Pierwsi dwaj już dzisiaj nie pojawią się na ławce rezerwowych, co nawet w przypadku Karola Linettego z powodu urazu głowy jest wykluczone. Po co więc ma jechać na tę kadrę?
Z jednej strony słyszymy, że reprezentacja to reprezentacja i wyróżnienie. Z drugiej doświadczenie związane z grą w seniorskim zespole w przypadku młodych piłkarzy jest niezwykle ważne i każda minuta spędzona na boisku to dla niego bardzo ważna sprawa.
Dziwi zachowanie PZPN-u tym bardziej, że to pierwszego zespołu. Argument, że Lech nie gra o nic jest nietrafiony. Lech zawsze gra dla kibiców i nawet jeśli nie ugra już wyższego miejsca w tabeli to do zdobycia ma sześć punktów. Dzisiaj do Wrocławia jedzie 2200 kibiców, a w niedzielnę przyjdzie znów kilkanaście tysięcy na Bułgarską. To zbyt mało, aby przekonać PZPN o sluszności pozostania piłkarzy w klubie? Widocznie zbyt mało.
Przypomina się przypadek Mateusza Możdżenia, który również jako wyróżniający się w swojej kategorii wiekowej zawodnik jeździł na kadrę, a jedno ze zgrupowań opuścił szybciej, bo dwa dni później Lech grał ważny mecz z Wisłą. Obraził się na niego trener Stefan Majewski, „Możdżu” zreygnował z gry w kadrze młodzieżowej i co prawda nie zadebiutował w seniorskiej reprezentacji, to brak wyjazdów na te zgrupowania wyszedł mu na dobre.
PZPN cały czas kopie się po czołach. Z jednej strony chcemy mieć dobrych, ogranych piłkarzy, z drugiej reprezentacja jest kluczowa dla zawodnika, ale pierwsza reprezentacja. Juniorskie są oczywiście ważne, ale kiedy piłkarz ma okazje grać w seniorskim meczu klubowym o stawkę, to chyba to doświadczenie, które może zdobyć w tym meczu jest dla niego jeszcze ważniejsze. A przecież nie możemy kazać piłkarzowi decydować. Trwa więc przepychanka między klubem, a sztab szkoleniowym reprezentacji. Konflikt tragiczny, w którym każdy ma swoją rację, która jest mojsza niż twojsza.