Można odnieść wrażenie, może błędne, że piłkarze mogą sobie pozwolić na wszystko. To ich indywidualna sprawa, co zrobią i jak zrobią. A trener zawsze ich pochwali, bo zawsze jest, za co.
Aleksandar Tonew nie miał powodów do zadowolenia po piątkowym meczu. Po nieco ponad godzinie gry został zmieniony przez Mateusza Możdżenia. Nie był tym zachwycony. Nie podziękował za grę trenerowi, a zamiast usiąść na ławce razem z resztą drużyny zszedł jak gdyby nigdy nic do szatni.
– To sprawa zawodnika. Jeśli po grze chce zejść do szatni, to nie widzę problemu. Nie musiał mi dziękować za grę, bo podziękowaliśmy sobie w szatni – mówił trener Lecha na konferencji prasowej po ostatnim meczu. Dał tym samym swoich zawodnikom jasny sygnał. Róbcie, co chcecie, bo ja i tak na to pozwalam.
Pozwalanie zawodnikowi na zejście do szatni można zaakceptować, jeśli piłkarz ma taką ochotę, ale brak podziękowań dla trenera czy sztabu? Muszę przyznać, że nie bardzo rozumiem ten tok rozumowania.
To świadczy o braku dyscypliny, ale skoro Mariusz nie widzi problemu w tym zachowaniu, to nie najlepiej o nim samym świadczy. Być może to tylko kwestia medialnych wypowiedzi, a w szatni dzieje się coś innego, ale to właśnie media są jednym z bardzo dobrych sposobów komunikowania się pomiędzy sztabem szkoleniowym a piłkarzami. Wiele już było przykładów takich działań i strony, które były w nie zaangażowane, zgodnie przyznawały, że przynosiły one obustronne korzyści.
Konferencja prasowa to nie tylko rozmowa czy spotkanie z dziennikarzami głodnymi wiadomości i szukającymi sensacji. To także element meczu, możliwość wysłania informacji do trenera przeciwnika, ale przede wszystkim to zawodników. Oni sami często przyznają, że czytają prasę przed meczami, nawet zapisy konferencji prasowych i swoje wypowiedzi.
A trener Mariusz Rumak po ostatnim meczu dał im jasny sygnał. Pozwalam na brak dyscypliny, a co więcej nie widzę w tym nic złego. Aleksandar Tonew to piłkarz utalentowany, posiadający duże umiejętności, ale bardzo trudny w prowadzeniu. Ponoć porozumiewa się w naszym język, choć o tym głosi tylko legenda, bo nawet na konferencji prasowej obecny z nim był tłumacz. To piłkarz, który gra tak jak chce i szkoleniowiec nie widzi w tym problemu. On gra tak, jakie ma predyspozycje. A skoro on tak może, to, dlaczego pozostali nie?
Na przełomie stycznia i lutego do Poznania trafił Kasper Hamalainen. To przykład zupełnie innej osoby. Fin w Poznaniu jest nieco ponad dwa tygodnie, ale potrafi już powiedzieć kilka słów po polsku. „Den dobr, jak se tujesz?”. Widać u niego chęci i determinację do tego, aby szybko zaaklimatyzować się w kraju, w zespole i rozwijać. Tego nie można powiedzieć o zamkniętym w sobie Tonewie. Oby tylko pod wpływem Rumaka i ten drugi nie zaczął zachowywać się tak samo.