Marcin Robak nie zwalnia tępa i strzela gola za golem. Wczoraj 33-letni napastnik ustrzelił dublet i jest samodzielnym liderem klasyfikacji strzelców Ekstraklasy.
Robak na swoim koncie ma już dziesięć bramek, a przed nim jeszcze ponad dwadzieścia spotkań. Czy uda mu się poprawić dorobek z czasów gry w Pogoni, gdy w 32 meczach zdobył 21 bramek i odebrał koronę króla strzelców. – Niedawno zwróciłem uwagę, że jestem wysoko w klasyfikacji strzelców, a teraz objąłem fotel lidera. Cieszy mnie to, ale nie zamierzam popadać w samozachwyt. Nie jesteśmy jeszcze na półmetku, trudno zachować taką serię, a w drodze po koronę króla strzelców wiele może się jeszcze wydarzyć. Cieszę się, że strzelam, ale najważniejsze, że drużyna wygrywa, a że po moich golach to dodatkowy smaczek – przyznaje napastnik Kolejorza.
Na swoim koncie doświadczony snajper ma też pięć goli strzelonych po rzutach karnych. W czterech ostatnich spotkaniach Robak pewnie wykorzystywał „jedenastkę”. – Czy przyciągam rzuty karne? Śmiejemy się z tego w szatni, ze dopóki mnie nie ma na boisku, to ich nie ma. To dobra okazja, by odskoczyć rywalom, bo jestem napastnikiem i rozlicza się mnie z bramek. Wiadomo, że najłatwiej pokonać bramkarza z jedenastu metrów.
W trzech ostatnich meczach Kolejorz strzelił łącznie dziesięć goli, nie tracąc ani jednego, co napawa optymizmem. – Mamy świetny bilans, zachowaliśmy czyste konto i jesteśmy na fali wznoszącej. Ostatnie spotkania były dla nas udane, ale nie zatrzymujemy się. Chcemy wygrać wszystkie spotkania do końca rundy – deklaruje.
Po wczorajszym zwycięstwie Poznańska Lokomotywa zajmuje piąte miejsce w tabeli, ale teraz czekają ją niezwykle trudne, dwa wyjazdowe spotkania w lidze. Najpierw rywalizacja z Zagłębiem Lubin, a później z Jagiellonią Białystok. – Przed nami ciężkie mecze. W Lubinie już niejednokrotnie traciliśmy punkty, tak samo w Białymstoku czy Krakowie. Te drużyny tak jak my, grają o najwyższe cele. Jeśli przegramy, to czołówka nam odskoczy. O wszystkim zadecydują bezpośrednie starcia.