Lech za sprawą Vojo Ubiparipa prowadził z Ruchem Chorzów i miał wiele argumentów, aby myśleć o zwycięstwie na inauguracje sezonu. Grał jednak nerwowo, oddał pole zespołowi Jacka Zielińskiego, który w końcu doprowadził do wyrównania. Po słabym meczu Lech zdobywa tylko punkt na stadionie przy Cichej.
Piłkarze Lecha Poznań spotkanie z Ruchem zaczęli nerwowo. Gospodarze cofnęli się i czekali na to, co pokaże zespół wicemistrza Polski. Obie drużyny toczyły walkę przede wszystkim w środku pola. Brakowało sytuacji bramkowych, które mogły zagrozić zarówno Kotorowskiemu jak i Kamińskiemu.
Dość niespodziewanie ten drugi w 17. minucie meczu wyciągał piłkę z siatki, gdy Ubiparip zbiegł do środka i zdecydował się na uderzenie. To ku zaskoczeniu kibiców znalazło się w siatce i Lech objął prowadzenie.
Po zdobyciu gola podopieczni Mariusza Rumak starali się uspokoić grę. To im się długimi fragmentami udawało, choć w kilku sytuacjach, gdyby zawodnicy Ruchu lepiej się zachowali, to bramkarz Lecha miałby sporo problemów. W pierwszej połowie nie oddali oni jednak żadnego celnego strzału nad bramkę „Kolejorza”, choć w jednej sytuacji piłkę lecącą do bramki z trudem złapał Kotorowski.
Po przerwie Ruch przejął inicjatywę, dłużej utrzymywał się przy piłce. Lech był pasywny, cofnął się pod własną bramkę i nawet nie starał się zagrozić bramce Kamińskiego. Dobrą okazję po tym jak lewą stroną boiska urwał się Teodorczyk i zagrał do Drewniaka miał ten drugi, ale uderzył nad bramką.
Trochę świeżości w grę Lecha wniósł Ślusarski, który kilka razy pokazał się na skrzydle, przetrzymując piłkę, ale i z jego gry niewiele wynikało. Lech nie potrafił przede wszystkim ustabilizować sytuacji w środku pola. Tam głównie Ruch wygrywał walkę o piłkę i posyłał ją na skrzydła, gdzie sporo pracy mieli defensorzy Lecha – Możdżeń i Wołąkiewicz.
Lech za wszelką cenę na ostatnie minuty spotkania starał się za wszelką cenę oddalić grę od własnego pola karnego, ale miał z tym problemy. Grał jednak szarpaną piłkę, brakowało spokojnej gry. To, w przeciwieństwie do poprzedniego sezonu, nie przyniosło efektu, ponieważ w 83. minucie wybita piłka po rzucie rożnym trafiła pod nogi Malinowskiego, który uderzył z dystansu, a piłka odbita od Arboledy trafiła do siatki obok zdezorientowanego Kotorowskiego.
Lech w ostatnich minutach starał się jeszcze odwrócić wynik spotkania, ale nie udało się. W doliczonym czasie gry Wołąkiewicz otrzymał jeszcze drugą żółtą kartę i „Kolejorz” kończył mecz w dziesiątkę.
RUCH CHORZÓW – LECH POZNAŃ 1:1
BRAMKI: `83 Malinowski – `17 Ubiparip
Żółte kartki: Janoszka – Wołąkiewicz
Czerwona kartka: Wołąkiewicz (za drugą żółtą)
RUCH: Kamiński – Gieraga, Szyndrowski, Stawarczyk, Dziwniel – Zieńczuk, Malinowski, Babiarz, Starzyński (71. Jankowski), Janoszka (71. Włodyka) – Sultes
LECH: Kotorowski – Możdżeń, Kamiński, Arboleda, Wołąkiewicz – Lovrencics (73. Pawłowski), Trałka, Drewniak, Ubiparip – Hamalainen – Teodorczyk (62. Ślusarski)