Mariusz Rumak przed nowym sezonem został asystentem trenera Jose Mari Bakero. Trener wrócił do Poznania po roku przerwy, który spędził w Białymstoku, gdzie prowadził zespół Młodej Ekstraklasy miejscowej Jagiellonii. – Szefowie Lecha uznali, że jestem osobą, która może przydać się w zespole – przyznał.
Szkoleniowiec zadowolony jest z takiego obrotu sprawy, bowiem, jak sam przyznał, chciał wrócić do Poznania w roli trenera pierwszego zespołu. – Taki był mój plan i moje założenie, żeby tutaj pracować w Lechu – zaznaczył.
Zaznaczył on także, że przed przyjęciem propozycji odbył rozmowę nie tylko z dyrektorem sportowym, Andrzejem Dawidziukiem, ale także Jose Mari Bakero. – Trener wymaga ode mnie pełnego zaangażowania, to oczywiste. Dużo rozmawiamy poprzez tłumacza, na temat wizji zespołu i pracy z nim na treningach – mówił. – Zanim zdecydowałem się na przyjęcie propozycji obyliśmy rozmowy z dyrektorem sportowym i trenerem. Zaakceptowano pewne moje spostrzeżenia dotyczące pracy w klubie – dodał.
Mariusz Rumak podkreślał, dlaczego praca asystenta jest dla niego bardzo ważna. Szczególni w roli, jaką będzie pełnił w Poznaniu. – Chciałem mieć nie tylko wpływ na przebieg treningów, ale także mieć głos doradczy i wpływ na zespół. Tak pracowałem do tej pory, jak ktoś był moim asystentem, zawsze mógł doradzić, analizować i podpowiedzieć. Brać udział w tym, co się dzieje z zespołem – zakończył.