Choć do otwarcie okienka transferowego pozostał jeszcze miesiąc, to transferowa karuzela już rusza. I to od razu na pełnych obrotach. Kluby chcą jak najszybciej skompletować kadrę na przyszły sezon, aby w spokoju przygotowywać się do nowych rozgrywek.
Działacze Lecha myślą zapewne nad tym samym. Na razie wiemy tylko tyle, że Dyrektorem Sportowym Lecha nie jest już Marek Pogorzelczyk. A to on był odpowiedzialny za transfery. Nadal nie wiemy, kto będzie w przyszłym sezonie szkoleniowcem Lecha, choć wiele wskazuje na to, że pozostanie nim José María Bakero. I to właśnie Hiszpan będzie sobie mógł układać brakujące elementy poznańskiego zespołu.
Wielce prawdopodobne jest to, iż z zespołu „Kolejorza” odejdzie Semir Štilić. Bośniak sam wspominał, że chciałby się sprawdzić w lepszej lidze, a i Lech dał mu wolną rękę i pomocnik może szukać sobie nowego klubu.
W jego miejsce ma zostać sprowadzony Bułgar Aleksander Tonew. Czy będzie równie utalentowany jak Bośniak? Oby. Na razie łączy ich tyle, że w momencie przyjścia do Lecha obaj mieli 21 lat. Jeżeli oczywiście umowa z Tonewem zostanie podpisana.
Więcej piłkarzy jest zdecydowanie do „odstrzału”. Lecha mają opuścić: Seweryn Gancarczyk, który zdecydowanie przegrał rywalizację o miejsce na lewej obronie z Luisem Henríquezem i nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Grzegorz Kasprzik, który również nie ma szans na walkę o skład, a także Tomasz Mikołajczak, który choć grał sporo, to nic szczególnego w tych meczach nie pokazał.
Kolejnym, który ma odejść z Lecha jest Jan Zapotoka. Słowak przez dwa lata zagrał ledwie parę meczów w barwach poznańskiego zespołu. Z wypożyczenia do greckiej Larissy nie wróci Joël Tshibamba. Napastnik w Lechu nie dostanie już szansy drugiej szansy.
W kadrze jest jeszcze wiecznie kontuzjowany napastnik Krzysztof Chrapek. Jeżeli ktoś pamięta w ogóle, że taki zawodnik jest graczem Lecha, to powoli może o nim zapomnieć. Również i jemu „Kolejorz” szukać będzie nowego klubu.
Kilku zawodnikom wraz z końcem czerwca wygasają umowy. Takowa może nie zostać przedłużona z Bartoszem Bosackim. Wydaje się, że nie byłoby to dobre posunięcie, gdyż taki zawodnik, jak „Bosy” przydaje się chociażby jako zmiennik. Bez niego Duma Wielkopolski pozostanie z dwoma nominalnymi środkowymi obrońcami – Manuelem Arboledą oraz Hubertem Wołąkiewiczem. Gdyby kontrakt z Bosackim nie został przedłużona, Lechowi przybyłby nowy cel transferowy – środkowy obrońca.
Nie wiadomo natomiast, jak działacze postąpią z Tomaszem Bandrowskim. Bo choć jest podstawowym zawodnikiem Lecha (gdy był zdrowy), to ostatnie pół roku stracił na leczenie kontuzji. No i w klubie z Wielkopolski jest prawdziwy tłok, jeżeli chodzi o środek pola. Wydaje się jednak, że takiego zawodnika, jak „Bander” warto mieć w swoim zespole.
Przedłużenia kontraktu powinni się doczekać: Ivan Djurdjević, Luis Henríquez oraz Krzysztof Kotorowski. Jeżeli tak się stanie, to będzie to na pewno dobra decyzja.