– Nigdy nie myślałem, że po powrocie do Poznania Rafała Murawskiego i po niewątpliwym wzmocnieniu Hubertem Wołąkiewiczem nie zagramy w Lidze Europy – mówi w rozmowie z Józefem Djaczenko dla lipcowego „Magazynu Kolejorz”, Jacek Rutkowski.
Zdaniem właściciela klubu przedłużenie umowy z Jose Mari Bakero było naturalnym następstwem filozofii, którą on wyznaje – Trenerów nie zwalnia się po kilku miesiącach, bo trudno ocenić jakiegokolwiek pracownika, a w szczególności tak ważnego jak trener, w tak krótkim czasie. To, że drużyna się osiągnęła celów, które powinna to „zasługa” nie tylko sztabu trenerskiego pod dowództwem Bakero, ale i sztabu pod kierownictwem Jacka Zielińskiego – zauważa.
Przed nowym sezonem władze Lecha zapowiadały brak transferu, który związany jest z niezakwalifikowaniem się do europejskich pucharów. – Mimo tego przeprowadziliśmy transfer Tonewa, który jest bardzo ciekawym piłkarzem – mówi Rutkowski. Zaznacza on, że w ostatnim sezonie klub sprowadził kilku piłkarzy. – Łącznie z przedłużeniem umowy z Arboledą kosztowało to nas 13 milionów zł. Żaden klub tyle nie wydał. Ludzie, których wtedy pozyskaliśmy, muszą teraz pokazać, po aklimatyzacji w klubie, że znów potrafimy grać o najwyższe cele – dodaje.
W ostatnim czasie trwały zaawansowane i długie negocjacje ws. Operatora stadionu, jakie Marcelin Management w imieniu Lecha prowadził z miastem. – Bardzo wierzymy, że jeżeli będziemy operatorem, to w ciągu 2-3 lat potrafimy na tym stadionie zarobić, a z drugiej strony obniżyć koszty eksploatacji – podkreśla Rutkowski.
Podaje on przykład Eintrachtu Frankfurt, który za wynajem stadionu płaci 10% swoich przychodów i po spadku do 2. Bundesligi kwota ta zmniejszyła się z 8 milionów euro do 4 milionów. – Gdybyśmy my mieli płacić 10 procent, to nie powinno być tego więcej niż 4-5 milionów zł. Tymczasem łącznie z utrzymanie będziemy płacić więcej – 9 milionów, a może jeszcze więcej – zdradza właściciel Lecha.
W rozmowie z Józefem Djaczenko podjęty został także temat ostatnich decyzji wojewodów oraz protestu kibiców w związku i wynikającego z tego faktu zainteresowania karnetami na mecze „Kolejorza”. – Budujemy stadiony za miliardy, więc powinniśmy zamykać chuliganów, a nie stadiony – żali się Rutkowski. – Zawsze twierdziłem, że kibice są jednym z najważniejszych filarów funkcjonowania każdego wielkiego klubu, nie tylko Lecha Poznań. (…) Kibice i klub powinni się w tej sytuacji połączyć jeszcze bardziej, zewrzeć szeregi, bo czasy rzeczywiście są trudne. Wiadomo, że bez kibiców nie ma Lecha – dodaje.
Więcej w lipcowym „Magazynie Kolejorz”.