Przy okazji wielu kontrowersji związanych z kibolstwem mieliśmy już kilku wrogów publicznych. Był Litar, Staruch… teraz pora na sektorówki.
To one powodują, ze kibole, a w zasadzie pseudokibice a.k.a. chuligani przebierają się pod nimi, odpalają pirotechnikę. Sektorówka to dla nich zasłona do popełnienia przestępstwa na stadionie. Do tego niesłychanie niebezpieczna.
Zdaniem wojewody wielkopolskiego podczas odpalania raz może dojść do podpalenia sektorówki. – To, że nie stało się to tysiąc razy, nie oznacza, że nie zdarzy się za tysiąc pierwszym – tłumaczy Piotr Florek. W jego opinii, a także straży, taka sytuacja może wywołać na obiekcie panikę, a ta w konsekwencji doprowadzić na tragedii na stadionie.
Mieliśmy więc już sektorówki, które ograniczały widoczność, takie które mogą zostać podpalone i takie, które pozwalają pseudo-zwałjakzwał przebierać się i utrudniać identyfikację.
Przy okazji każdego meczu jednorazowo klub musi zaakceptować prezentację sektorówki na trybunie. Zna jej treść oraz może ją przyblokować. Wojewoda zwracał się jednak z prośbą do władz Lecha o to, aby maksymalnie ograniczyć publikację i prezentację tych niebezpiecznych płacht, które są bardzo groźnym zjawiskiem z perspektywy bezpieczeństwa na polskich stadionach. A to właśnie bezpieczeństwo dla wojewody jest sprawą kluczową i najważniejszą.