W ostatniej kolejce w niebiesko-białych barwach debiutowało dwóch piłkarzy. O ile dla Sisieo był to debiut absolutny, to Maciej Wilusz miał już wcześniej na koncie występy w Kolejorzu.
Wilusz przez ostatnie pół roku występował w Koronie Kielce, do której został wypożyczony i stanowił tam o sile defensywy. Zimą Lech postanowił ściągnąć piłkarza z powrotem do Poznania. W pierwszym wiosennym meczu obrońca nie wystąpił, ale szansę pokazania się otrzymał tydzień później w Bielsku. Efekt? Cztery gole stracone. – Muszę wiedzieć czy mogę na nim polegać czy nie. Dostał szansę. Mam nadzieję, ze zawodnicy którzy zagrali z Podbeskidziem słabiej, mają już to za sobą. Mamy kolejnych zawodników, którzy mogą pauzować za kartki – ich pauza może być kolejną szansą dla piłkarzy, którzy mniej grają – przyznał trener Urban.
Drugim zawodnikiem, który po raz pierwszy wystąpił dla Lecha był Sisi. Hiszpan w meczu z Termalicą nie mógł zagrać z powodów formalnych. – Za długo prowadził piłkę. Musi się dostosować, że polska liga jest bardziej kontaktowa. On nie może sędziować – wiele było takich sytuacji, gdy czekał, aż sędzia odgwizda faul. Było widać u niego dużo chęci do gry. Czasami tracił piłkę, bo chciał za dużo zrobić w jednym momencie. Na pewno stać go na wiele więcej. To spotkanie dało mu dużo do myślenia.
Czy obu tych piłkarzy zobaczymy jutro? O ile występ Wilusza jest mało prawdopodobny, to Sisiego możemy się spodziewać w roli rezerwowego.