Od początku drugiej połowy spotkania z Jagiellonią na boisku pojawił się Bartosz Ślusarski. Napastnik Lecha zastąpił Siergieja Kriwca. „Ślusarz” miał wyśmienitą okazję do zdobycia bramki, ale niestety nie wykorzystał jej i „Kolejorz” musiał przełknąć wczoraj gorycz porażki.
– Po meczu padło kilka słów w szatni. Powiedziałem, że w tej lidze trzeba więcej walczyć. Każdy z nas wie, że jest w Lechu Poznań, jest świadom swoich umiejętności, ale musimy w każdym meczu dołożyć więcej walki – podkreślał po meczu Bartosz Ślusarski.
Lech zagrał słabe spotkanie, najsłabsze spośrów trzech rozegranych za kadencji Mariusza Rumaka. Z taką teorią zgadza się także zawodnik. – W „dwumeczu” z Wisłą wyglądało to lepiej, dziś nasza gra nie była dobra. Byliśmy bardzo rozciągnięci formacjami na boisku, były duże odstępy między nami. Nie jest dobrze, skoro nie możemy strzelić gola, to bardzo niepokojące – zaznaczył napastnik.
Już za dwa dni piłkarze zespołu ze stolicy Wielkopolski zagrają kolejny mecz. Tym razem stawka będzie jednak bardzo wysoka, bo w grę wchodzi awans do półfinału Pucharu Polski, być może jedynej, a na pewno najkrótszej drogi do europejskich pucharów.
– Po takim meczu jak ten zawsze jest lepiej grać szybko. Liczę, że we wtorek będziemy już w zupełnie innych nastrojach. Pamiętam dobrze jak przed rokiem przegraliśmy 0:1 pierwszy mecz z Polonią Warszawa, a potem awansowaliśmy w Pucharze Polski. Życzę sobie i wszystkim w Poznaniu, by taka sytuacja się powtórzyła, tylko by finał wyglądał trochę lepiej – przyznał Ślusarski.
Nie przekreśla on jednak ostatecznie szans Lecha na grę w europejskich pucharach. Jego zdaniem nic jeszcze nie jest pewne. – Po iluś sezonach gry nauczyłem się, że nie można przed końcem ligi mówić, że już coś się przegrało. Nie ma murowanego kandydata do mistrzostwa, nie wiadomo, kto zajmie miejsca dające awans do europejskich pucharów – uważa piłkarz.