Odkąd zimą sezonu 2010/2011 Bartosz Ślusarski przeszedł do „Kolejorza” zdobył dla niego siedem bramek. Jak sam ostatnio podkreślał, nigdy nie był typem bramkostrzelnego napastnika. Od tego czasu dla Lecha zdobył osiem bramek, z czego aż sześć głową.
„Ślusarz” w poprzednim sezonie był krytykowany za brak goli. Te hurtowo zdobywał Artiom Rudnev, którego partnerzy świetnie obsługiwali centrami w pole karne rywala. I to on był odpowiedzialny za wykańczanie akcji głową. Z kolei, gdy na boisku pojawiał się Bartek Ślusarski zajmował miejsce na skrzydle, rzadko występując w ataku z Rudnevem. Swoich sytuacji na zdobycie bramki głową nie miał, bo dośrodkowania kierowane były do Łotysza.
W tym sezonie sytuacja się zmieniła i to Ślusarski jest adresatem piłek centrowanych w szesnastkę rywala. I kilka razy udało się mu już udowodnić, że potrafi świetnie grać głową. Zdobył w ten sposób w tym sezonie już trzy bramki i jest najskuteczniejszych piłkarzem Lecha w lidze. Nogą trafił jedynie w Tałdykorganie, ale był to gol bardzo ważny, decydujący tak naprawdę o awansie „Kolejorza” do kolejnej rundy.
Podobnie było dwa lata temu. W poprzednim sezonie „Ślusarz” nie trafił ani jednej bramki, jednak gdyby cofnąć się jeszcze bardziej wstecz, do wiosny sezonu 2010/2011 w kartotece tego piłkarza odnajdziemy cztery bramki zdobyte dla Lecha – z czego aż trzy głową. Sytuacja podobna do tej, którą spotykamy w tym sezonie.
Ślusarski głową gra bardzo dobrze i sam przyznaje, że czeka na swoje bramki zdobyte nogą. Te jednak przychodzą bardzo trudno. Wydawało się, że to się zmieni w niedzielę, ale napastnik Lecha zmarnował wyborną okazję i swoje plany musi przełożyć na kolejny mecz. Na razie jednak pewni możemy być jednego, że głowa to mocny atut Ślusarskiego i może nawet lepiej, żeby nią uderzał, jeśli efektem tych strzałów ma być gol.