Lech Poznań w okrojonym składzie trenuje przed meczem z Śląskiem Wrocław. Zgrupowania reprezentacji już się jednak skończyły i powoli lechici powracają na Bułgarską.
Piłkarze Lecha Poznań w dużej grupie przebywali na zgrupowaniach reprezentacji narodowych. Bartosz Ślusarski był jednym z tych zawodników, dla których przerwa oznaczała powrót do dobrej dyspozycji. – Myślę, że to była dla mnie dobra przerwa. Miałem kiepski początek sezonu, trenowałem indywidualnie, nie grałem w sparingach. Przechodziłem okres przygotowawczy nieco inaczej, teraz trener daje mi pograć w meczach towarzyskich, których mi brakowało i teraz miałem troszeczkę czasu, żeby nadrobić ten stracony czas przez kontuzję – komentuje najlepszy polski strzelec Ekstraklasy.
Na treningach pojawiało się niewielu piłkarzy. Cały zespół rozpocznie wspólnie przygotowania do meczu ze Śląskiem w czwartek. – Na pewno lepiej trenuje się jak jest cały zespół. Nie wiem jak to wygląda w Śląsku, ilu tam jest kadrowiczów. U nas chłopacy dopiero w czwartek tak naprawdę zjadą się ze swoich reprezentacji i taki trening w komplecie odbędzie się dopiero dwa dni przed meczem, ale robimy to co możemy, jeżeli nie ma rzeczywiście tej gierki to trener aplikuje nam inne ćwiczenia – dodaje Ślusarski
Śląsk Wrocław w ubiegłym sezonie uplasował się na trzeciej pozycji w tabeli. W tegorocznych rozgrywkach wrocławianie spisują się poniżej oczekiwań w Ekstraklasie. W meczach europejskich z Club Brugge pokazali, że są dobrze zgranym zespołem, który potrafi walczyć z najlepszymi. – Ta drużynę niektórzy już wcześnie spisywali na straty, a Śląsk pokazał na co go stać. Ja też szczerze myślałem, że w tym sezonie już nie będzie tak dobrze grał, a okazało się, ze bardzo dobrze gra w piłkę. Dużo zależy tam też od trenera, którego także niektórzy spisywali na straty. To solidna drużyna, z dobrze grającymi Milą cały czas. Mimo jak Mila nie jest w formie to potrafi rzucić piłkę, dlatego na pewno na to musimy zwrócić uwagę. – ocenia rywala napastnik Kolejorza.
Ślusarski odwołał się także do meczu z bydgoskim Zawiszą. Przyznał, podobnie jak inni zawodnicy Lecha, że należy wystrzegać się pewnych elementów. – Po ostatnim spotkaniu z Zawiszą szczególnie te stałe elementy musimy poprawić i ustrzec się fauli w okolicach własnego pola karnego.