– Chciałbym kiedyś zagrać na Bułgarskiej przy pełnych trybunach. To moje marzenie – mówił kilka tygodni temu Mariusz Rumak. Wiele wskazuje na to, że już podczas najbliższego meczu, z Legią, spełni się marzenie szkoleniowca Lecha Poznań.
Jednak to nie jedyne marzenie trenera „Kolejorza”. Chciał on również, żeby niedzielne spotkanie były meczem pierwszej z drugą drużyną, mówiąc pół żartem pół serio, jeśli Legia zasłuży na drugą pozycję. Legia jest pierwsza, a Lech chociaż trzeci, to tuż za jej plecami. Mamy więc mecz na szczycie, a chyba też o to chodziło Mariuszowi Rumakowi.
Atmosfera piłkarskiego święta. Tysiące ludzi z oczami skierowanymi na murawę, trenerów. Szkoleniowcowi Lecha nie chodziło o to, żeby być w centrum uwagi, a żeby stworzyć wspaniałe widowisko. Mecze Lecha z Legią czasami rozczarowują. Nie spełniają oczekiwań, ponieważ te względem meczów na szczycie są zawsze wysokie. Jednak, gdy na trybunach zasiada kilkanaście tysięcy kibiców, to nawet jeśli mecz nie stoi na najwyższym poziome, to otoczka spotkania sprawia, że jego odbiór jest co najmniej pozytywny.
Uprzedzimy Pana zatem kolejne małe marzenie trenerze. Z Legią Pan już wygrał, ale nie na Bułgarskiej. Życzymy zwycięstwa z Legią w obecności tych 40 tysięcy sympatyków Lecha i futbolu.