Piłkarze Mariusza Rumaka nie będą mieli łatwego tygodnia. Ponownie będą musieli udowodnić swoją wyższość nad niżej notowanym rywalem mimo porażki w pierwszym spotkaniu. Tym razem przegrali z zespołem Stjarnan 1:0 po golu Tofta. Rewanż za tydzień.
Zgodnie z oczekiwaniami w meczu więcej okazji miał „Kolejorz”, którego w pierwszej połowie swoimi akcjami napędzał Pawłowski. W dobrej dyspozycji był jednak islandzki bramkarz Jonsson, który kilkukrotnie zatrzymywał uderzenia pomocnika „Kolejorza”. Od czasu do czasu groźnie starali się kontratakować gospodarze, ale mimo tego to Lech miał optyczną przewagę.
Ofiarna gra Stjarnan w defensywie nie była jednak wszystkim na co stać było tego dnia rywali Lecha. Na początkuj drugiej połowy Toft wykorzystał nieporozumienie Kamińskiego z Buriciem i pokonał bramkarza „Kolejorza”. Ten rzucił się do ataku. Swoich prób na zdobycie gola szukali Lovrencics, Keita oraz Ubiparip. Ich strzały albo świetnie parował bramkarz Stjarnan albo były one wybijane z lini bramkowej.
Jeśli nie możesz wygrać – zremisuj. Tak mówi stare piłkarskie powiedzenie. Lech nie potrafił tego zrobić i choć gra ze słabszym od siebie przeciwnikiem, to będzie za tydzień pod ścianą. Optyczna przewaga nie skutkuje zdobyciem bramek ani zwycięstwami. A tego za tydzień będą potrzebowali Lechici aby awansować. A awans to ich obowiązek, bo mimo tego, że Lech przegrał pierwszy mecz nikt w Poznaniu nie spodziewa się aby miało być inaczej w rewanżu.
STJARNAN – LECH 1:0
BRAMKI: `48 Toft
Żółte kartki: Punyed
Stjarnan: Jonsson – Rauschenberg, Arnason, Laxdal, Vermmelund – Punyed, Johannsson, Praest – Toft, Finsen, Bjorgvinsson (83. Laxdal)
Lech: Burić – Kędziora, Wołąkiewicz, Kamiński, Henriquez – Lovrencics (87. Douglas), Trałka, Jevtić, Pawłowski – Hamalainen (70. Keita) – Ubiparip