Takie mecze, jak ten, który Lech rozegrał w piątek w Zabrzu decydują o zdobyciu Mistrzostwa Polski. Podopieczni Jose Mari Bakero nie sprostali Górnikowi i mimo tego, że po tej serii spotkań nadal będą liderem T-Mobile Ekstraklasy nie skorzystali z szansy, jaką była możliwość odskoczenia od rywali w walce o tytuł. Czołówka ligi zawiodła, podobnie jak „Kolejorz”, który nie uciekł, a miał dogodną do tego okazję.
Piłkarze z Poznania pomimo straty dwóch punktów w Lubinie świetnie rozpoczęli sezon. Najgroźniejsi przeciwnicy w poprzednim tygodniu rywalizowali w europejskich pucharach, a jak te boje wpływają na kondycję i przygotowanie, także to mentalne, zawodników w kontekście spotkań w lidze, przekonał się w poprzednim roku także „Kolejorz”. Dlatego 5. seria spotkań była dobrą okazją nie tylko, aby utrzymać się, co ostatecznie się udało, na pozycji lidera, a przede wszystkim do tego, by odskoczyć przeciwnikom.
Tak jednak się nie stało i kończąca się dzisiaj meczem Legii z ŁKS-em kolejka zapamiętana będzie, bez względu na wynik tego spotkania, jako weekend przegranych czołowych drużyn ligi. Zawiódł nie tylko Lech, ale także Wisła i Śląsk. Szansę na wyprzedzenie „Kolejorza” miała także Polonia oraz Jagiellonia, lecz żaden z tych zespołów nie potrafił tego uczynić. Ostatecznie Lech nadal jest pierwszym zespołem w lidze.
Nie zmienia to faktu, że przewaga trzech punktów w stosunku do Śląska i Polonii mogła okazać się niezwykle cenną zaliczką na poczet przyszłych kolejek. To bezpieczna przewaga, dzięki której jedno potknięcie w przyszłym meczach, nie zaważyłoby na stracie lidera. Jako potyczkę traktować należy przegraną w słabym stylu z Górnikiem. Jeśli Lech naprawdę chce liczyć się w walce o tytuł mistrzowski, powinien kolejnych unikać. Wszyscy kibice wiedzą jednak, że o to będzie niezwykle trudno.
Lech przegrywa przeważnie na wyjazdach, choć początek tego sezonu zwiastował nieco inny scenariusz. W poprzednim jednak nie było tak dobrze. Wtedy Lechici przegrywali seryjne mecze, które rozgrywali w roli gościa. Było ich aż dziesięć, co daje stratę 30 punktów, a to 1/3 sumy, jaką można zdobyć.
Oby ten rozegrany w Zabrzu był tylko i wyłącznie upomnieniem, bo koszmary z poprzedniego sezonu powoli wracają. Okazję do tego, aby nieco odwrócić oczy od meczu z Górnikiem piłkarze Jose Mari Bakero będą mieli dopiero za dwa tygodnie, gdy ich rywalem będzie Wisła Kraków. To będzie prawdziwy test dla aktualnego lidera T-Mobile Ekstraklasy. To pierwszy z silnym przeciwników i bezpośrednich rywali w walce o mistrzostwo. Zwycięstwo pozwoli wyrwać się z marazmu, lecz gdy w Poznaniu obejrzymy inny mecz, wtedy kibice będą mogli mieć poważne powody do zaniepokojenia.