– Oglądałem ten program. Wiedziałem, że będzie trener, chciałem zobaczyć. Bawiłem się z synem i w pewnym momencie klocki zaczęły wypadać mi z ręki – mówi Łukasz Trałka, pomocnik Lecha Poznań.
Podczas niedzielnej analizy wykonanej przez Grzegorza Mielcarskiego w progamie Liga+ Extra, to właśnie temu piłkarzowi zarzucono najwięcej błędów. On sam jednak tłumaczy, że przyjął krytykę do wiadomości. – Nie chcę się tłumaczyć. Mam takie zadania, żeby asekurować gromadę atakujących zawodników. Robię to ja albo Rafał. Jestem piłkarzem Lecha, gram u trenera Rumaka a nie Mielcarskiego – przyznaje Trałka. – Gdyby trenerem był Mielcarski i by mi rozrysował taktykę, starałbym się do nie dostosować – dodaje.
Zaznacza on jednocześnie, że już po meczu drużyna nie była zadowolona z występu. – Schodziliśmy do szatni i oczywiście cieszyliśmy się z wygranej, ale nie byliśmy zadowoleni z sytuacji, w których straciliśmy bramki. Mieliśmy analizę i wiemy o błędach. Wygrywaliśmy 3:0, wdarło się w nasze szeregi rozluźnienie i to było widać – podkresla piłkarz.
On sam jak mówi jest otrwarty na krytykę. – Nie obracam się plecami do krytycznych uwag. Jeśli popełniamy błędy to musimy pracować nad poprawą sytuacji – uważa Trałka. – Nie jest to miłe, gdy jest się atakowanym. Widać „n” połączyło się z C+ i atakują ze zdwojoną siłą – kończy.