Lech Poznań przegrał z FC Basel w pierwszym spotkaniu 3. rundy kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów.
Poznaniacy zgodnie stwierdzają, że trzy bramki stracone w mecze z Bazyleą to dużo. Indywidualne błędy pogrzebały szansę na utrzymanie korzystnego wyniku. – Myślę, że za łatwo traciliśmy bramki. Pierwsza połowa była dobra w naszym wykonaniu. Stwarzaliśmy sobie sytuacje, ale również straciliśmy gola po stałym fragmencie gry. Do tego moment Basel tak naprawdę nam nie zagrażało. Na szczęście szybko wyrównaliśmy – przyznał Szymon Pawłowski. – W przerwie meczu i przed meczem wiara była duża. Pierwsza połowa układała się tak jak chcieliśmy. Byliśmy ustawieni nieco z tyłu i kontratakowaliśmy. To przyniosło nam sytuacje bramkowe, których Bazylea nie miała – dodał Łukasz Trałka.
– W drugiej połowie plany pokrzyżowała nam czerwona kartka, a później głupio straconej bramki. Wydawało się, że karny był, ale czy czerwona kartka? Ciężko to ocenić – zaznaczył Pawłowski.
Podobnego zdania jest kapitan Lecha Poznań, Łukasz Trałka. Bazylea wykorzystała w 100% błędy poszczególnych zawodników. – Nie wiem, czy gdyby nie było czerwonej kartki, to czy byłoby inaczej. Na pewno utrudniła nam to grę, bo Bazylea grając w liczebnej przewadze już dominowała na boisku, a na tym etapie rozgrywek przewaga jednego zawodnika to duża różnica, ale przy stracie zawodnika nic nie tłumaczy naszych błędów. Druga czy trzecia bramka padły za łatwo. Szkoda sytuacji, których my nie wykorzystaliśmy, bo na pewno mecz ułożyłby się inaczej – zaznaczył kapitan.
Poznaniacy mogli objąć prowadzenie na początku spotkania, jednak Denis Thomalla fatalnie pudłował. – Gdybyśmy prowadzili 1-0, to mecz mógłby inaczej wyglądać. Będziemy walczyć, ale Bazylea wycisnęła maksimum z tego co mogła, a my nie zasłużyliśmy na tak wysoką porażkę – zaznaczył lewoskrzydłowy.
FC Basel jest drużyną, która ma świadomość swoich umiejętności. – Bazylea wykazała się ogromnym doświadczeniem, dużym spokojem przez całe 90 minut. Niczym nas jednak nie zaskoczyli. Szkoda, bo za wysoko przegraliśmy.
Przed rewanżem Kolejorz jest w trudnej sytuacji, lecz do Szwajcarii nie jedzie na wycieczkę. – Straciliśmy trzy bramki, to jest za dużo. Nie ma się co oszukiwać. Jedziemy walczyć, ale wiemy, co musimy zrobić. Ale patrzymy realnie – zakończył kapitan Lecha.