Podopieczni Nenada Bjelicy w siedmiu meczach rundy wiosennej zdobyli aż 19. punktów. Pierwsze oczka stracili w minionej kolejce z zespołem Franciszka Smudy, jednak jak twierdzi Łukasz Trałka, remis z ostatnią drużyną tabeli nie wybił zawodników z rytmu.- Nie jesteśmy zadowoleni z wyniku, ale to nie jest moment, żeby się wybijać z rytmu. Nie ma na to czasu. Wiemy co zrobiliśmy źle, zagraliśmy troszkę słabszy mecz z przeciwnikiem który zagrał dobrze. Patrząc na pozycję Górnika w tabeli, nikt by nie przypuszczał, że ten zespół będzie grał przy Bułgarskiej piłkę i że będzie dobrze wyglądał. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, teraz mamy czas żeby się przygotować i dalej punktować. – zapewnia kapitan Poznańskiej Lokomotywy.
Kolejorz drugi raz w tym sezonie zagrał przy wypełnionych trybunach INEA Stadionu i drugi raz bezbramkowo zremisował. – To nie ma żadnego znaczenia. Może dzięki tym trybunom zdobyliśmy dwa razy po punkcie. To może tylko budować i napędzać. Chciałbym, żeby tak było na każdym meczu, bo to super przeżycie nie tylko dla nas, ale także dla kibiców, zwłaszcza tych młodszych. Organizowałbym takie akcje częściej, one nie tylko uczą kibicowania czy chodzenia na mecze, ale także przywiązują do barw. To super sprawa. – zaznacza lechita.
Szkoleniowiec Kolejorza jest w bardzo komfortowej sytuacji, której z pewnością zazdrości mu wielu trenerów z Lotto Ekstraklasy. Chodzi bowiem o pozytywny ból głowy spowodowany posiadaniem kilku zawodników na jedną pozycję. Nenad Bjelica co spotkanie zmienia kilku piłkarzy, a jak oni sami reagują na ustalenia trenera? – Każdy może być pewny tego, że jak będzie dobrze pracował to dostanie szansę. Nie ma zdrowego zawodnika, który nie dostał możliwości pokazania się na boisku. Jeśli chodzi o rywalizację jest ona fajna, bo nie ma ludzi obrażonych, że ktoś nie gra i nie dostaje szansy. Po dobrym meczu każdy z nas może usiąść na ławce i wiemy, że ten który czeka na występ też jest w dobrej dyspozycji. Wszyscy są gotowi do tego aby grać. – kończy Trałka.