W słabszej dyspozycji w pierwszej części sezonu ligowego jest Rafał Murawski. Trener Mariusz Rumak zauważył, że gdy na boisku się nie pojawiał, to gra Lecha wyglądała bardzo słabo, a jego zespół te mecze przegrywał. To jednak nie on, a Łukasz Trałka jest dzisiaj czołową postacią Lecha. Jego postawa na boisku nie przeszła uwadze Waldemara Fornalika. I dobrze, bo jako jeden z nielicznych graczy Lecha na nie zasłużył.
Murawski po powrocie z urlopu zawodzi. Nie mamy do niego większych pretensji za grę, nie popełnia poważniejszych błędów na boisku, ale sprzeciętniał. Widzieliśmy Rafała w znacznie lepszej dyspozycji i odnosząc się do poziomu, który prezentował wcześniej, można uznać, że gra nie najlepiej. Owszem, lepiej niż Drewniak, ale mimo to po „Murasiu” można spodziewać się więcej. Dużo więcej.
Brak klasowego pomocnika w środkowej linii nie jest jednak tak widoczny. Wysoką dyspozycję od samego początku sezonu prezentuje Łukasz Trałka. Występujący od tego sezonu przy Bułgarskiej pomocnik gra pewnie, zdecydowanie i to on jest w większości spotkań jednym z najjaśniejszych punktów zespołu. A na powołanie zasłużył znacznie bardziej niż Murawski.
Ten na początku sezonu otrzymał jeszcze zaproszenie na zgrupowanie od trenera Waldemara Fornalika. Nie zagrał wiele w pierwszych meczach pod wodzą nowego selekcjonera, na kolejnym zgrupowaniu pojawił się tylko i wyłącznie ze względu na problemy osobiste Eugena Polanskiego, żeby w końcu wypaść z kadry. Jego miejsce zajmie jednak inny Lechita.
Wybór Fornalika wydaje się być dobry. Od dłuższego czasu spekulowało się o możliwym powołaniu dla Trałki, który gra bardzo dobry futbol i prezentuje się znacznie lepiej, niż Murawski. Obaj na boisku ze sobą współpracują nieźle, z dobrym skutkiem dla „Kolejorza”. Gdyby jednak wskazywać na lepszego z tej pary, to dziś z czystym sumieniem można wskazać właśnie Trałkę.