Kolejorz przegrał drugi mecz z rzędu na wiosnę. Tym razem od lechitów lepsi okazali się gracze Jagielloni Białystok, którzy wygrali 2:0.
Podopieczni Jana Urbana pierwszy celny strzał na bramkę Bartłomieja Drągowskiego oddali dopiero w 90. minucie – Po pierwsze nie stwarzaliśmy sobie sytuacji na zdobycie bramki, po drugie te dwa gole, to bramki z niczego, po stałych fragmentach gry. Po tych dwóch trafieniach grało nam się jeszcze ciężej. Jagiellonia się broniła i grała agresywniej – przyznał kapitan.
Lechici pierwszego gola stracili po zamieszaniu w polu karnym, a piłkę w siatce umieścił Igors Tarasovs – Ciężko wyeliminować taki błąd. Przy karnym to nie ma co dyskutować, ale jeśli chodzi o obronę przy pierwszej bramce to powinniśmy zaatakować piłkę, bo za długo wisiała w powietrzu.
Kolejorz ma za sobą tej wiosny trzy mecze. Jedno zwycięstwo i dwie porażki, a obecnie plasuje się dopiero na ósmym miejscu w tabeli – Nie wracają do mnie demony z jesieni. Myślę o tym co jest do zrobienia. Żyję z meczu na mecz – twierdzi. – Jak byliśmy na ostatnim miejscu, to wszyscy myśleli, że nie znajdziemy się w pierwszej ósemce. Nie skreślajmy nas, bo za każdym razem walczymy o trzy punkty.
Wczoraj w oficjalnym meczu zadebiutował Kamil Jóźwiak, zmieniając po przerwie Kebbe Ceesay’a – Zagrał pozytywnie. To młody chłopak, miał trochę akcji indywidualnych, ale wszedł niestety w trudnym momencie.