Kolejorz stracił wczoraj aż pięć bramek w meczu z Cracovią. Dwa razy do siatki dla Kolejorza trafił Kasper Hamalainen.
Już po trzech minutach gospodarze prowadzili 2:0 po trafieniach Bartosza Kapustki i Denisa Rakelsa – Ciężko to sobie wytłumaczyć. Tracimy na wyjeździe dwie bramki po kontrach w pierwszych minutach. To jest niewyobrażalne – mówił po meczu kapitan Kolejorza.
Po pierwszej połowie mistrzowie Polski tracili już trzy bramki. Dzieła dopełnił Mateusz Cetnarski, strzelając z karnego – To co sobie w przerwie powiedzieliśmy, to nie ma żadnego znaczenia. Chcieliśmy strzelić bramkę, by wrócić do gry.
Sytuacja Kolejorz jest tragiczna. Lechici okupują ostatnie miejsce w tabeli i niewiele wskazuje na to, by mieli je opuścić – To nie jest łatwa sytuacja. Musimy za każdym razem zostawić serce na boisku, bo w innym wypadku nic nie ugramy – dodaje Trałka.
Po przerwie jeszcze dwa trafienia dołożyli podopieczni trenera Zielińskiego, którzy w konsekwencji wygrali aż 5:2 – Po trzech minutach jest 2:0 i każda piłka zagrana do przodu, śmierdzi stuprocentową sytuacją. Grając dziesięciu na trzech to ta trójka obrońców i tak utrzymałaby te wynik. To co się z nami dzieje, jest po prostu niewytłumaczalne – kończy.