Kolejorz sezon zasadniczy zakończył zwycięstwem 1:0 nad Górnikiem Łęczna. Jedyną bramkę dla lechitów zdobył Nicki Bille Nielsen. Poznaniacy ostatecznie zajęli szóste miejsce i już w następnej kolejce zmierzą się z Legią.
Już w pierwszej połowie podopieczni Jana Urbana mogli prowadzić 3:0, ale świetnych sytuacji nie wykorzystał Nicki Bille. Dopiero w 41. minucie Duńczyk umieścił piłkę w siatce – Gdybyśmy wykorzystali te szanse, to mecz byłby zamknięty już w pierwszej połowie, strzelilibyśmy dwie bramki i Górnik by się nie podniósł. To 1:0 było takie niebezpieczne, bo jeden rzut rożny czy stały fragment gry i mogło być groźnie – przyznał kapitan Poznańskiej Lokomotywy. – Szkoda, że to nam nie wyszło, ale najważniejsze, że wygraliśmy.
– Górnik też stworzył sobie sytuacje. Najlepsze miał Świerczok i Bonin. Spodziewaliśmy się, że ruszą do przodu, bo weszło dużo piłkarzy ofensywnych, a remis nic im nie dawał. My czekaliśmy aż skontrujemy i strzelimy 2:0, ale do tego nie doszło.
Lech ma prawo być zmęczony już tym sezonem, ale przed nim jeszcze kilka kluczowych spotkań w tym chociażby finał Pucharu Polski – Nie możemy teraz mówić o zmęczeniu, bo to końcówka sezonu. Jesteśmy już po podziale punktów i wszystko wchodzi w decydującą fazę. Trzeba wykrzesać z siebie resztkę sił, wyglądać jak najlepiej i awansować do pucharów – zaznacza Trałka.
Już w przyszły weekend lechici po raz kolejny w tym sezonie zmierzą się z Legią i będą mieli okazję, by zrewanżować się za niedawną porażkę – Takie mecze piszą inną historię, nieważne czy są u siebie na stadionie, czy na wyjeździe. Wygraliśmy mecz, nastroje są lepsze, ale to wszystko pójdzie na boczny tor i jak wyjdziemy na boisko będzie liczył się tylko ten mecz.