Już za niespełna miesiąc drużyna Wiary Lecha rozpocznie udział w rozgrywkach Pucharu Polski, a tydzień później zagra pierwszy meczu w Pucharze Polski. Już od trzech tygodni zespół przygotowuje się do pierwszego w historii sezonu. O przygotowaniach, a także problemach rozmawialiśmy z trenerem DWL, Dariuzem Kustoniem.
LechNews.pl: Skąd pomysł na to, żeby trenować drużynę Wiary Lecha?
Dariusz Kustoń: – Pomysł nie jest nowo, bo w zeszłym roku prowadziłem drużynę w Pucharze Polski. Wydaje mi się, że chłopacy byli zadowoleni z tych kilku treningów, które wtedy przeprowadziłem w przed przygotowaniami do Pucharu Polski. Zżyliśmy się, te półtora miesiąca przyniosło efekt, a gdy drużyna stwierdziła, że chce wystartować w B-klasie, chłopacy zapytali się czy nie chcę ich trenować. Zgodziłem się, bez żadnego problemu.
Na obecnym etapie chłopacy są wstanie rywalizować z powodzeniem w B-klasie?
– Mecz w Kaźmierzu pokazał, że drużyny z klasy okręgowej czy czołówki A-klasy prezentują już solidny poziom i przygotowania polegające na jednym treningu w tygodniu, jak to miało miejsce przed rokiem, to zdecydowanie za mało. Przy normalnym treningu jesteśmy jednak wstanie z powodzeniem grać na tym poziomie.
Jak wyglądają w tym momencie przygotowania do sezonu?
– Od lipca zaczęliśmy trenować, ponieważ 18 sierpnia zaczyna się Puchar Polski, tydzień później startuje liga. Wymaga to trochę zabiegów, trzeba popracować, żeby przyniosło to efekty, ale widać zaangażowanie z drugiej strony. Chłopacy licznie przychodzą na treningi i solidnie pracują na zajęciach. Dwa tygodnie temu graliśmy między sobą gierkę. Chcieliśmy trochę pobiegać, pokazać się, pokopać piłkę. Tydzień temu chłopacy byli na zjeździe kibiców Lecha i tam zagrali dwa krótkie, rekreacyjne sparingi. W niedzielę zagraliśmy pierwszy sparing z Pobiedzikami, zremisowaliśmy 3:3. Szkoda, bo prowadziliśmy 3:1. Mamy jeszcze trochę czasu i kilka meczów kontrolnych przed sobą, więc na pewno będzie to wyglądało jeszcze lepiej.
Ile razy w tygodniu drużyna spotyka się na treningach?
– W tej chwili trenujemy dwa razy w tygodniu, a w weekendy gramy mecze. Spotykamy się na orliku przy MDK nr 1, gdzie trochę biegamy i ćwiczymy z piłkami. W piątki spotkamy się na boisku Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji na Śródce i tam też trenujemy. W tygodniu zagramy tylko raz, z drużyną z Zalasewa, a potem co tydzień gramy sparingu i tak do startu ligi.
Lista chętnych do gry jest spora. W sparingu z Pobiedzikami zagrało 22 chłopaków.
– Każdy jest chętny do gry, więc na tym etapie gramy po 45 minut, a w przerwie zmieniamy skład. Czym bliżej ligi, tym bardziej będziemy krystalizować skład, ale na pewno będziemy nim rotowali, wszyscy będą grali, bo po to przychodzą na treningi i mecze. Tutaj wynik jest ważny, ale też każdy chce pograć. Każdy swój czas na boisku spędzi, w lidze albo Pucharze Polski. Nie będziemy grali jedenastoma zawodnikami. Wszyscy będą zadowoleni.
Boiska w B-klasie nie rozpieszczają jakością, to może stanowić pewien problem.
– Takie jest życie. Na Śródce będzie ładnie, bo tam będziemy grali w lidze na sztucznej trawie, ale uważam, że to w boisko w Kobylnicy jest w niezłym stanie jak na B-klasę. Nie wiem czy nie będziemy grali na dużo gorszych. Musimy się nauczyć na grać na takich boiskach.
Wcześniej drużyna Wiary Lecha, poza epizodem w Pucharze Polski, grała na mniejszych boiskach. Gra na pełnowymiarowym będzie dla wielu z nich nowością.
– Na razie chłopacy muszą nauczyć się grać na większych boiskach. Grają przeważnie na małych, gdzieś po orlikach. Na takich boiskach czują się rewelacyjnie. Na dużych boiskach trzeba podawać mocniej, piłki muszą być dłuższe. Poza tym trzeba biegać po 30-40 metrów, a nie 10. Mamy jednak w zespole osoby, które grały już w piłkę, więc im będzie łatwiej się przestawić, ale na pewno sobie z tym poradzimy.
Jak przygotować drużynę do gry na większych boiskach?
– Są tacy, którym idzie łatwiej. Tutaj jest przestrzeń, trzeba spojrzeć w górę i popatrzeć na 20-30 metrów, a nie tylko wokół siebie. Jeśli zawodnik jest lepszy technicznie, to łatwiej będzie mu opanować piłkę i się rozejrzeć, a jak któryś ma problemy z przyjęciem piłki, to już na tym etapie pojawiają się problemy. Na pewno to jest przeszkoda, ale nie jest to duża trudność.
Trener szuka zawodnikom nowych pozycji czy nie będzie większych przetasowań w składzie?
– Próbujemy na różnych pozycjach, ale ja znam tych zawodników, bo graliśmy w Pucharze Polski. Mam wizję ich gry, co nie oznacza, że staramy się coś zmienić. Jeśli ktoś gra w ataku, to nie będzie nagle grał w obronie, ale możemy szukać mu pozycji w ofensywie. Musimy się uzupełniać jako drużyna.
Taka sytuacja miała miejsce w Ustroniu, gdy na bramce stanął napastnik.
– Chłopacy pojechali z bramkarzem, ale ten złamał palec w Ustroniu i nie mógł bronić. W meczu też może się zdarzyć taka sytuacja, nie będziemy mieli już zmian i ktoś będzie musiał z pola wejść na bramkę. To się rzadko zdarza, ale można powiedzieć, że jesteśmy na taką ewentualność przygotowani.
Jak wygląda kwestia gry w zespole. Jest jeszcze szansa na to, żeby dostać się do drużyny i w niej zagrać?
– Warunkiem gry w zespole jest kibicowanie Lechowi i udział w wyjazdach. Ja nikogo nie wyrzucam, kto przyjdzie i ma zgodę drużyny, może trenować. Nie będzie grał ktoś z ulicy, kto nie ma z Lechem nic wspólnego.
To przywiązanie do Lecha i powoduje, że można spodziewać się świetnej atmosfery na meczach. Mogliśmy to poczuć już rok temu.
– To była super sytuacja. Na trybunach pojawili się kibice, koledzy chłopaków z drużyny, którzy dopingowali cały mecz. To było cudowne. Pochwalić można takie zachowanie i organizacje. To rewelacyjna sprawa, że na mecz B-klasy czy okręgowego Pucharu Polski potrafi przyjść 500 osób i głośno dopingować. Taka sytuacja, jeśli powtórzy się w tym roku, będzie ewenementem